Rozstrzygnięcie przetargu na lekkie odrzutowce ma nastąpić w najbliższych miesiącach i budzi ogromne emocje.
Walka będzie ostra. Ministerstwo Obrony Narodowej już na starcie postawiło na utrzymanie w przetargowej grze maksymalnej liczby konkurentów. Decydujące starcie rozegra się wię między brytyjskim koncernem BAE Systems (oferującym samoloty Hawk AJT), włoską Alenia Aermacchi (odrzutowiec M 346) i Lockheed Martin UK (proponującym naddźwiękowy T-50, produkt Korea Aerospace Industries; KAI).
Skrzydła i rachunki
Siły Powietrzne potrzebują ośmiu samolotów szkolenia zaawansowanego (Advanced Jet Trainer, AJT), które po 2016 roku zaczną zastępować wysłużone iskry. Wojsko nie wyklucza, że dokupi kolejne cztery maszyny.
– Chcemy jak najszybciej pozyskać nowoczesny sprzęt. Najlepiej, by był to doskonały, latający symulator wysokomanewrowego samolotu bojowego, który przyspieszy przygotowanie pilotów do służby na wielozadaniowych F-16 – mówi płk Artur Goławski, rzecznik Sił Powietrznych. – A jeśli nowy samolot szybko przyjmie się w naszych bazach treningowych, mamy szanse zarobić również na szkoleniu sojuszników z sąsiedztwa – dodaje.
Szczegóły wymagań technicznych w przetargu na AJT pozostają tajemnicą, ale wiadomo, że polskie Siły Powietrzne są zainteresowane nowymi samolotami, a dostawcę całego, zintegrowanego systemu szkoleniowego (także symulatorów i pakietu logistycznego) komisja przetargowa wybierze w drodze negocjacji na początku przyszłego roku.