Urząd Komunikacji Elektronicznej zwleka z publikacją wyników konsultacji, w których operatorzy telekomunikacyjni i zrzeszające ich stowarzyszenia wypowiedzieli się nt. planowanej aukcji częstotliwości 800 i 2600 MHz (LTE).
Konsultacje formalnie zakończyły się 8 października, a dziś miną trzy tygodnie od dnia, w którym spłynąć miały tradycyjną pocztą ostatnie stanowiska telekomów. Tymczasem zgodnie ze słowami szefowej UKE Magdaleny Gaj regulator chciał poświęcić na lekturę stanowisk i przygotowanie odpowiedzi na argumenty branży dwa tygodnie. Teoretycznie więc już w minioną środę poznać powinniśmy przynajmniej treść pism, które wpłynęły do urzędu.
Dlaczego tak się nie stało – odpowiedzi od UKE do zamknięcia tego wydania „Rz" nie otrzymaliśmy. Analitycy giełdowi, którzy bacznie śledzą losy ważnej dla firm telekomunikacyjnych sprawy, domyślają się tylko, co mogło stać na przeszkodzie. – UKE miał problem z wyborem dostawcy systemu aukcyjnego. Zdaje się, że do tej pory go nie wyłoniono. Być może to wstrzymuje publikację wyników konsultacji – ocenia Konrad Księżopolski, analityk Espirito Santo Investment Bank.
Nie zmienia to faktu, że znając opinie konkurencji, operatorzy mogliby już przygotowywać strategie udziału w aukcji i zadbać o potrzebne na opłacenie rezerwacji finansowanie.
Zgodnie z wstępnymi warunkami aukcji, które podlegały konsultacjom, UKE oferuje operatorom pięć bloków pasma 800 MHz, każdy wyceniając na minimum 250 mln zł, oraz siedem bloków pasma 2600 MHz, z których każdy kosztować ma minimum 50 mln zł. W sumie chodzi więc o minimum 1,6 mld zł. Z kolei Michał Boni, minister cyfryzacji i administracji oceniał, że aukcja może przynieść nawet 2,5 mld zł.