Reklama

Krok w kierunku przeciwlotniczej tarczy

W tym roku wojsko ogłosi przetarg na system „Wisła”, kluczowy element tarczy antyrakietowej. W 10 lat wyda 26,5 mld zł. Dla polskich firm to wielka szansa.

Aktualizacja: 11.01.2014 00:11 Publikacja: 10.01.2014 01:29

System „Patriot” na ćwiczeniach w Polsce. Jego producent Raytheon w walce o nasze zamówienie zmierzy

System „Patriot” na ćwiczeniach w Polsce. Jego producent Raytheon w walce o nasze zamówienie zmierzy się z Lockheedem Martinem, MBDA i izraelskim Sibatem

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

O swoją szansę biznesową i technologiczną w tym strategicznym przedsięwzięciu chce walczyć polska zbrojeniówka, skazana na razie na rolę podwykonawcy.

Ten rok  będzie pierwszym, w którym adresowane, a więc pewne pieniądze zaczną trafiać na konto programu obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej w budżecie MON. Na razie w 2014 r. na obronę przeciwlotniczą wojsko wyda tylko 152 mln zł, ale do 2023 – dużo więcej. Ogromne przedsięwzięcie, kluczowe dla kraju niechronionego dziś przed atakiem rakietowym, pochłonie co najmniej 26,5  mld zł.

Mocne punkty

MON właśnie ujawnił, że planuje jeszcze w tym roku start przetargu na system „Wisła", antyrakietowy oręż średniego zasięgu. Już wiadomo, że naprowadzane na cel superpociski trzeba będzie kupić za granicą, bo krajowy przemysł nie produkuje kierowanych, dalekosiężnych, zaawansowanych technologicznie rakiet. – Ale jeśli zdobędzie w projekcie tylko połowę z planowanych zamówień, przede wszystkim na radary, sprzęt łączności czy pojazdy, inwestycja stanie się kołem zamachowym dla wojskowej elektroniki i dla miejsc pracy na lata dla 5–7 tys. fachowców, nie tylko w zbrojeniówce – przekonywali posłów sejmowej Komisji Obrony Narodowej prezesi polskich firm.

Zbrojeniówka już w marcu zeszłego roku zorganizowała się w produktowe konsorcjum skupione wokół Polskiego Holdingu Obronnego. Są w nim spółki: elektroniczna, amunicyjna i optoelektroniczna PHO, artyleryjskie centrum Huty Stalowa Wola. Jest produkujący ciężarówki Jelcz Komponenty, Zakłady Mechaniczne Tarnów (broń maszynowa). A także wojskowe firmy wyspecjalizowane w dziedzinie łączności  i wojskowej elektroniki, w tym gdyński ośrodek badawczo-rozwojowy – Centrum Techniki Morskiej.

– Znamy swoje ograniczenia, zwłaszcza związane z technologiami rakietowymi, ale też  przypominamy decydentom, że konsorcjum ma kompetencje na światowym poziomie w produkcji zaawansowanych urządzeń dla radiolokacji, łączności czy integracji skomplikowanych systemów wsparcia dowodzenia i kontroli przestrzeni powietrznej – mówi Ryszard Kardasz,  szef warszawskiego Przemysłowego Centrum Optyki i dywizji elektronicznej PHO. – Wiele technologii już wdrożyliśmy, a nasz sprzęt służy armii.

Reklama
Reklama

Nadzieja na licencje

Prezes Kardasz przypomina, że firmy skupione w konsorcjum to ogromny potencjał: zatrudniają ponad tysiąc konstruktorów i specjalistów, największą taką grupę inżynierską w kraju.

Przemysł już produkuje uzbrojenie przeciwlotnicze bardzo krótkiego zasięgu, zdolne do skutecznego niszczenia powietrznych intruzów na pułapie do 4–5 km. Liczy, że udział w programie tarczy pozwoli na skok technologiczny. – Już pracujemy nad nowoczesną półprzewodnikową radiolokacją nowej generacji. Jesteśmy w stanie produkować licencyjne  komponenty rakiet i mamy sprawdzone technologie urządzeń wspierających dowodzenie – zapewnia prezes PHO Marcin Idzik.

Sztab Generalny już przygotował wymagania operacyjne wobec możliwości bojowych przyszłego systemu zdolnego do zwalczania taktycznych rakiet balistycznych. Armia zakłada, że wstępną gotowość operacyjną tarcza osiągnie już w 2018 roku.

Według ustaleń „Rz" z kilkunastu producentów rakiet zainteresowanych polskim rynkiem liczą się w grze dwie firmy amerykańskie – Raytheon (oferuje pocisk PAC 2) i Lockheed Martin (PAC 3 MSE) oraz rządowa agencja izraelska Sibat (rakiety Stunner) i rakietowy potentat zachodnioeuropejski MBDA z pociskiem Aster 30.

Szansa na skok technologiczny w branży obronnej

Rodzimy przemysł nie ma alternatywy: musi się włączyć w budowę tarczy, bo to jedyna  okazja na dokonanie skoku technologicznego – ocenia dr Dominik Kimla, analityk globalnej firmy doradczej Frost & Sullivan. Szansę można łatwo zaprzepaścić, bo zagrożeń nie brakuje. Budżet obronny coraz częściej bywał w ostatnich latach zakładnikiem rządu na wypadek kłopotów w finansach publicznych – ostrzega Dominik Kimla. Kluczową sprawą z punktu widzenia sektora zbrojeniowego będzie wybór strategicznego zagranicznego partnera dla polskich firm. Dostawca zaawansowanych technicznie rakiet musi być skłonny do dzielenia się technologiami. Przygotowanie do tego gruntu to sprawa skutecznych negocjacji z politycznym wsparciem.

O swoją szansę biznesową i technologiczną w tym strategicznym przedsięwzięciu chce walczyć polska zbrojeniówka, skazana na razie na rolę podwykonawcy.

Ten rok  będzie pierwszym, w którym adresowane, a więc pewne pieniądze zaczną trafiać na konto programu obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej w budżecie MON. Na razie w 2014 r. na obronę przeciwlotniczą wojsko wyda tylko 152 mln zł, ale do 2023 – dużo więcej. Ogromne przedsięwzięcie, kluczowe dla kraju niechronionego dziś przed atakiem rakietowym, pochłonie co najmniej 26,5  mld zł.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Biznes
Zakupy systemów antydronowych, kłopoty niemieckiego eksportu i decyzja EBC
Biznes
Prezes Totalizatora Sportowego: Jest silne lobby, które chce znieść monopol państwa
Biznes
Elon Musk nie jest już najbogatszym człowiekiem świata. Jest nowy król bogactwa
Biznes
Rosyjskie drony nad Polską, strategia rozwoju do 2035 i IPO Smyka
Biznes
Tak handel może skorzystać na cyfrowej rewolucji
Reklama
Reklama