To kluczowy element przeciwlotniczej tarczy, największego dotąd przedsięwzięcia zbrojeniowego Rzeczypospolitej. Do 2023 roku na obronę nieba armia planuje wydać nawet 26,5 mld zł.
Ta faza przygotowań do wojskowej inwestycji stulecia jest szczególnie ważna dla polskiej zbrojeniówki. W dialogu technicznym z potencjalnymi zagranicznymi dostawcami rakietowego oręża dla tarczy, MON i eksperci mają ustalić zakres możliwości współpracy przemysłowej, ograniczenia w transferze technologii, wiedzy i praw własności intelektualnej na rzecz polskich firm. Specjaliści Inspektoratu Uzbrojenia MON spróbują też oszacować koszty pozyskania systemów rakietowych, przy różnych wariantach udziału rodzimych producentów w programie „Wisła".
Tarcza Komorowskiego
O finansowanie powietrznej tarczy zadbał prezydent Bronisław Komorowski, inicjując specjalną ustawę: na broń ma trafiać co roku nie mniej niż 20 proc. wydatków z sumy przeznaczonej na modernizację sił zbrojnych. W zależności od sytuacji budżetowej państwa, począwszy od 2014 r. wojsko będzie wydawać na systemy antyrakietowe ok. 0,9 – 1,6 mld zł rocznie. System, który ma być elementem obrony przeciwlotniczej musimy zbudować od podstaw, bo dziś armia jest bezbronna wobec ataków rakietowych. – To nie fanaberia, czy przejaw megalomanii. Nie marzymy o gwiezdnych wojnach. Po prostu bez skutecznej tarczy przeciw taktycznym, manewrującym czy balistycznym pociskom – stanowiącym podstawowy oręż wszelkich zewnętrznych agresorów, nie mają sensu inne wysiłki modernizujące siły zbrojne – przekonuje gen. Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Szansa dla zbrojeniówki
To oczywiste, że o swoją szansę biznesową i technologiczną w ogromnym rakietowym przedsięwzięciu chce walczyć rodzima zbrojeniówka, skazana na razie na rolę podwykonawcy. Już wiadomo, że naprowadzane na cel superpociski musimy kupić za granicą, bo krajowy przemysł nie produkuje kierowanych, dalekosiężnych, zaawansowanych technologicznie rakiet. - Ale jeśli nasz przemysł zdobędzie w projekcie tylko połowę z planowanych zamówień - przede wszystkim na radary, sprzęt łączności, czy pojazdy, inwestycja stanie się kołem zamachowym dla wojskowej elektroniki i da miejsca pracy na lata, 5 tysiącom fachowców, nie tylko w zbrojeniówce – przekonują szefowie Polskiego Holdingu Obronnego, największej grupy skupiającej wciąż kluczowe spółki produkujące broń i sprzęt wojskowy.
Przeciwlotnicze konsorcjum
Zbrojeniówka już w marcu zeszłego roku zorganizowała się w produktowe konsorcjum skupione wokół PHO. Są w nim spółki radarowa, amunicyjna i optoelektroniczna holdingu, artyleryjskie centrum Huty Stalowa Wola, produkujący ciężarówki Jelcz Komponenty, Zakłady Mechaniczne Tarnów ( broń maszynowa), a także wojskowe firmy wyspecjalizowane w dziedzinie łączności i wojskowej elektroniki, w tym gdyński ośrodek badawczo rozwojowy - Centrum Techniki Morskiej.- Konsekwentnie przypominamy decydentom, iż konsorcjum ma na światowym poziomie kompetencje w produkcji zaawansowanych urządzeń dla radiolokacji, łączności czy integracji skomplikowanych systemów wsparcia dowodzenia i kontroli przestrzeni powietrznej. Wiele technologii już wdrożyliśmy a nasz sprzęt służy armii – mówi Ryszard Kardasz, szef warszawskiego Przemysłowego Centrum Optyki i dywizji elektronicznej PHO.