Priorytetem ma być obrona powietrzna, poprawa mobilności wojsk lądowych i systemy informacyjne, czyli rozpoznanie, komunikacja i wsparcie dowodzenia. Analitycy doradzają ostrożność w przyjmowaniu optymistycznych zapowiedzi polityków, według których na inwestycje i wydatki wzmacniające armię, obronność i bezpieczeństwo kraju budżet miałby wyłożyć do 2022 roku aż 137 miliardów zł.
Specjaliści globalnej korporacji doradczej Frost&Sullivan monitorującej rynek zbrojeniowy ostrzegają , że to plany na wyrost, a wyliczenia analityków F&S wskazują, że realny poziom wydatków obronnych RP w ciągu najbliższej dekady, może sięgać najwyżej 91,5 mld zł.
Trudne rachunki
Już w zeszłym roku spowolnienie gospodarcze wymusiło na MON dwumiliardowe cięcia w planowanych na ponad 7 mld zł wydatkach majątkowych. Na domiar złego rok wcześniej – w 2012 r. resort obrony nie potrafił wydać 1,4 mld złotych – w większości z puli przeznaczonej na zakupy – m. in. wskutek odwoływania dużych modernizacyjnych programów, ograniczeń w wypłatach zaliczek, ale też nieskutecznego kontraktowania a potem egzekwowania mniejszych umów zawieranych w nieracjonalnym z biznesowego punktu widzenia, rocznym cyklu.
- Naszym zdaniem nazbyt optymistycznie w rządzie założono, iż spowolnienie gospodarcze nie obniży wzrostu poziomu PKB – mówi dr Dominik Kimla analityk Frost&Sullivan. A to fundament od którego naliczane są coroczne nakłady na obronność. Ustawowy wskaźnik -1,95 proc PKB z roku poprzedniego – pozostaje o lat budżetową kotwicą stabilizującą wojskowe wydatki. W 2014 r. budżet MON wynosi 32 mld zł.
- Nawet w obliczu urzędniczej nieudolności czy obiektywnych budżetowych zagrożeń, inwestycyjne plany najbliższej dekady robią jednak wrażenie i są zapewne ostatnią taką szansą rozwoju dla sektora obronnego w tym półwieczu - ocenia dr Kimla. Można ją łatwo zaprzepaścić – ostrzega.