– Oczywiście żałujemy, że inwestorzy nie zdecydowali się odpowiedzieć na wezwanie, jednak wszyscy musimy mieć świadomość, że kurs notowań spółki za ostatnie pół roku oraz wyniki finansowe za pierwszy kwartał 2014, a także przeprowadzone przez nas badanie due diligence w żaden sposób nie uzasadniały płacenia za nią więcej, niż zaoferowaliśmy w wezwaniu – mówi Krzysztof Krawczyk, partner w Innova Capital. Tak wyjaśnia, dlaczego jego fundusz nie zdecydował się dać więcej niż 12,4 zł za akcję i 450 mln zł za cały ATM (operatora światłowodów i serwerowni) w wezwaniu ogłoszonym na warszawskiej giełdzie.
Oferta trafiła na rynek w kwietniu. Już wówczas Altus TFI, właściciel sporego pakietu akcji ATM, sugerował, że cena proponowana przez Innovę jest za niska. Giełdowy kurs ATM momentalnie skoczył do 12,4 zł i szybko przebił ten poziom.
Papierów dokupili Altus, a także ING PTE. W maju Innova przedłużyła czas obowiązywania oferty i termin składania zapisów w odpowiedzi na nią do 18 czerwca. Krawczyk mówił wówczas, że daje akcjonariuszom więcej czasu na przeanalizowanie „bardzo dobrej oferty". Altus nie zmienił zdania i na wezwanie nie odpowiedział. Podobnie postąpił Tadeusz Czichon, który umówił się z Innovą, że sprzeda jej swoje 25 proc. akcji. To wystarczyło, aby pokrzyżować Innovie plan, bo potrzebowała niemal jednomyślności akcjonariuszy ATM.
Zarząd spółki ocenił, że plan Innovy był interesującym projektem. Zasugerował jednak, że nie doceniła firmy. „Przed spółką rysują się doskonałe perspektywy dalszego wzrostu w oparciu o realizowane inwestycje. Perspektywy pozwalające w przyszłości na podwojenie przychodów i zwielokrotnienie zysków" – ocenił zarząd. W 2013 r. ATM jako grupa miał 131 mln zł powtarzalnych przychodów (58 mln zł z usług serwerowni) i 46 mln zł EBITDA. Według zarządu EBITDA może sięgnąć 100 mln zł. Dziś przy tym wyniku ATM mógłby być wart nawet 1 mld zł. Czy tyle oczekiwali sprzedający – komentarzy brak. Przyszłość pokaże, kto kogo przechytrzył.
—Urszula Zielińska