Choć od dawna wiadomo, że zasoby węgla kamiennego w kopalni Kazimierz-Juliusz wkrótce się wyczerpią, nikt nie spodziewał się tak szybkiej decyzji o zamknięciu tego zakładu. Jeszcze do 2012 r. należąca do Katowickiego Holdingu Węglowego spółka notowała zyski, mimo że wydobywa surowiec w trudniejszych warunkach i inną techniką niż w pozostałych kopalniach holdingu. Teraz, gdy ceny węgla dramatycznie spadły, jej wyniki znacznie się pogorszyły. Z nieoficjalnych informacji wynika, że sosnowiecka kopalnia co miesiąc generuje 3 mln zł straty netto i dlatego KHW, który sam jest w kłopotach, nie chce dłużej utrzymywać nierentownej spółki.
– W związku z wyczerpaniem złoża i z brakiem możliwości znalezienia rozwiązania, by kontynuować wydobycie, kopalnia zostanie, niestety, zlikwidowana – informuje Wojciech Jaros, rzecznik KHW.
Konkretnej daty zamknięcia na razie nie ma.
Problem w tym, że jeszcze w ubiegłym roku resort gospodarki przekonywał o możliwości utrzymania żywotności kopalni co najmniej do 2018 r. Licząca ponad tysiąc osób załoga Kazimierza-Juliusza nie zamierza składać broni i będzie walczyć o funkcjonowanie zakładu aż do całkowitego wyczerpania złoża. Coraz głośniej mówi się o strajku. Pracownicy otrzymali wsparcie prezydenta Sosnowca Kazimierza Górskiego. W liście do premiera Donalda Tuska wyjaśnia on, że to ostatnia już węglowa spółka w Sosnowcu, gdzie wcześniej zamknięto pięć kopalń, a w jej pobliżu są jeszcze bogate złoża rezerwowe.
– Odmowa ich wydobycia opiera się wyłącznie na negatywnej opinii gminy Jaworzno, która nie zgadza się na wejście pod jej teren – podkreśla Górski.