W środę Gazprom i tureckie ministerstwo energetyki potwierdziły osiągnięcie porozumienia w sprawie zniżki w cenie rosyjskiego gazu dla państwowego odbiorcy - koncernu Botas. Według doniesień medialnych, Gazprom się nie ugiął i zniżka wyniesie tyle, ile od początku proponowali Rosjanie - 10,25 proc. Dzięki temu Gazprom zaoszczędzi jeszcze w tym roku ok. 70 mln dol.
Turcy ustąpili, bowiem od dłuższego czasu turecka lira słabnie do dolara. Botas kupuje gaz za dolary, a sprzedaje za liry i bez zniżki straciłby nie tylko z powodu wysokiej ceny w dolarach, ale też z rosnących różnic kursowych. Dlatego Turcy zgodzili się, by tak jak chciał Gazprom, zniżka dotyczyła ceny zapisanej w kontrakcie, a nie tylko bazowej.
Jednak po czterech miesiącach rozmów Gazprom nie ma wciąż podpisanej umowy z Turcją na udział tego kraju w projekcie budowy gazociągu Turecki Potok. Na niekorzyść Rosji działają wyniki parlamentarnych wyborów z ostatniego weekendu. Partia rządząca premiera Erdogana dostała tak mało głosów, że musi podzielić się władzą, by pozostać u steru. Do parlamentu weszła natomiast z 13 proc. głosów kurdyjska Partia Demokracji Narodów. - Prokurdyjska partia jest pod dużym wpływem Zachodu, podczas gdy Erdogan - główny sojusznik Rosji i zwolennik Tureckiego Potoku, doznał porażki. Pierwsza nitka gazociągu, ta która dostarczy gaz do Turcji, zostanie zbudowana. Pozostałe, mające zasilać Europę, znalazły się pod znakiem zapytania - ocenił Volkan Özdemir dyrektor tureckiego Instytutu rynków energetycznych i polityki (EPPEN), dla gazety Kommersant.
Aleksandr Miedwiediew wiceprezes Gazpromu potwierdził we wtorek na corocznej konferencji prasowej, że pierwsza nitka rurociągu o mocy 14,75 mld m3 powstanie do końca przyszłego roku. cały gaz trafi na turecki rynek.
Miedwiediew zapewnił, że „wszystko jest uzgodnione, a umowa dostanie podpisana do końca czerwca". Przyznał, że sytuację skomplikował wynik wyborów parlamentarnych.