Dziś znajdujemy się niemal na szarym końcu wśród państw Unii Europejskiej jeśli chodzi spalanie śmieci i wykorzystywanie wytworzonego w ten sposób prądu i ciepła. Z danych Eurostatu wynika, że w 2012 r. prawie trzy czwarte wszystkich odpadów nadal składowane było na wysypiskach. Do produkcji energii wykorzystano zaledwie 1 proc., a resztę po odzyskaniu wykorzystano ponownie.
Liderami produkcji energii ze śmieci były natomiast Dania i Szwecja, gdzie ponad połowę śmieci spalono w elektrociepłowniach. Warto też wspomnieć o Niemcach. Bo choć wykorzystali oni w tym celu 35 proc. swoich śmieci, to był to jednocześnie jedyny kraj bez wysypisk śmieci, za to z 65 proc. ich recyklingiem.
- Już w tej chwili produkcja energii z odpadów jest konkurencyjna w stosunku do spalania paliw konwencjonalnych – twierdzi Kalle-Erkki Pentila, szef ds. inwestycji w Fortum. Jak dodaje koszt inwestycji elektrociepłowni na takie paliwo różni się nieznacznie. Na przykładzie należącej w Polsce do spółki elektrociepłowni w Częstochowie o mocy 120 MW cieplnych i 64 elektrycznych oblicza, że postawienie jednostki produkującej prąd ze śmieci kosztowałoby tylko 20 mln euro drożej, czyli ok 150 mln euro.
Fortum spodziewa się, że przerwane pod koniec ubiegłego roku prace nad rozwojem idei tzw gospodarki okrężnej (z ang. circular economy), która zakłada minimalizację wpływu przedmiotów na środowisko poprzez ich powtórne wykorzystanie, będą kontynuowane w tym roku i kolejnych latach. Niemożliwe jest bowiem pobudzenie inwestycji w elektrociepłownie opierające się na odpadach komunalnych bez promowania takich rozwiązań. Ważne jest także edukowanie społeczeństwa, które nie jest przychylne takim elektrociepłowniom w pobliżu swoich domostw.
- Podobne protesty miały miejsce także przed laty w Szwecji, gdzie pierwsze takie jednostki powstawały w latach 60-tych ubiegłego wieku. Jednak wkrótce ludzie zdali sobie sprawę, że lepiej śmieci spalać niż składować je na wysypiskach – opisuje Kalle-Erkki Pentila.