Volkswagen AG każdego roku wydaje 20 mln euro na technologie, które nie mają bezpośredniego związku z samochodem. Sprawdza choćby nowe modele mobilności, wspiera inicjatywy ochrony środowiska.
Przemysł samochodowy pochłania rocznie miliony ton stali i innych materiałów. Jest tak poważnym konsumentem surowców i materiałów, że musi łączyć działalność gospodarczą ze społeczną i środowiskową.
Już w 1976 roku w zakładach Volkswagena pojawiły się osoby odpowiedzialne za kwestie ekologii. Początkowo pracownicy koncentrowali się na podniesieniu jakości powietrza i wody, modernizując instalacje produkcyjne. Szersze spojrzenie przyszło dwie dekady później, gdy pojawiły się inicjatywy ochrony zasobów naturalnych w kompleksach fabrycznych oraz na szczeblu marek koncernu.
Prośba prezesa
W 2010 roku Volkswagen rozpoczął prace nad strategią ochrony środowiska przez całą grupę. – Prezes Martin Winterkorn osobiście poprosił mnie, abym zajął się jej przygotowaniem – wspomina Wolfram Thomas, który wcześniej nadzorował pracę fabryk Seata. – Do 2010 roku każda marka miała własne programy i osiągnięcia, ale na dłuższą metę to nie było optymalne – dodaje.
Koncernowy zespół liczył ponad 60 osób. – Przygotowanie wszystkiego wymagało dużo samozaparcia, bo zapewnienie sobie współpracy osób rozlokowanych na różnych kontynentach nie było łatwe. Poradziliśmy sobie z tym, tworząc program, w którym każdy wpisuje własne pomysły na ochronę środowiska i w ten sposób dzieli się doświadczeniami z innymi – opisuje Thomas.