Jako gość programu „Grand rendez-vous" Europe 1-iTélé-Le Monde skorzystał z okazji, by wyjaśnić różne sprawy i rozładować powstałe napięcie: przedstawił stanowisko rządu wobec sojuszu obu firm samochodowych, przestrzegł przed pesymizmem w gospodarce i zaprzeczył istnieniu napięć między nim a ministrem gospodarki, Emmanuelem Macronem.
- Państwo jest dziś właścicielem prawie 20 proc. Renaulta, jutro może obniżyć ten udział. Chcemy zachowania sojuszu, nie chcemy fuzji. Państwo odgrywa w pełni swą rolę akcjonariusza i jednocześnie mamy zaufanie do menedżerów Nissana i Renaulta — oświadczył Valls. — Oby ten sojusz trwał i był stale tak samo zwycięski.
W sprawie podwyższenia w kwietniu udziału skarbu państwa w Renault z 15 do 19,7 proc. wyjaśnił, że „jest to istotne w chwili, gdy przemysł samochodowy ma do czynienia z wątpliwościami, kryzysem zaufania z powodu kłamstw Volkswagena".
Rząd podwyższył udziały we Renault, aby zapewnić sobie podwójne prawa głosu w ważnych decyzjach podejmowanych na WZA, co przewiduje ustawa Florange. Posunięcie to oznaczało zmianę stanowiska rządu, który dotąd z rezerwą podchodził do pogłębienia sojuszu obu firm, bo obawiał się osłabienia swych wpływów
Podwyższenie udziału wywołało jednak zaniepokojenie Nissana, partnera Renaulta od 1999 r., który od wiosny domaga się wyrównania warunków sojuszu zwłaszcza kapitałowych. Renault ma 43,4 proc. w Nissanie, a filia tego ostatniego 15 proc. w Renaulcie. Japończycy nie mają prawa głosu podczas WZA, w ostatnich tygodniach pojawiły się spekulacje o zmianach w sojuszu, aby wyjść z tej sytuacji i przeciwstawić się wpływom skarbu państwa.