Maciej Formanowicz, prezes Forte: Nie tylko meblarze, ale też cała gospodarka jest w tarapatach

Kłopot w tym, że kiedyś w gorszym okresie mogliśmy liczyć na eksport, a teraz słabnie koniunktura także na Zachodzie, u naszych największych odbiorców – mówi Maciej Formanowicz, założyciel i wieloletni prezes Fabryk Mebli Forte.

Publikacja: 01.09.2023 03:00

Maciej Formanowicz, założyciel i wieloletni prezes Fabryk Mebli Forte

Maciej Formanowicz, założyciel i wieloletni prezes Fabryk Mebli Forte

Foto: materiały prasowe

Jeszcze niedawno, nawet tuż po pandemii, wydawało się, że na naszych przedsiębiorców dzierżących drugie miejsce po Chińczykach w globalnym eksporcie domowych sprzętów nie ma mocnych. Dlaczego kruszeje polska meblowa potęga?

Cała gospodarka jest w tarapatach, nie tylko producenci mebli. Kłopot w tym, że kiedyś mogliśmy liczyć na eksport, a teraz słabnie koniunktura także na Zachodzie, u naszych największych odbiorców.

Sprzedaż mebli słabnie nie tylko u naszych sąsiadów zza Odry, którzy odbierają od nas nawet 40 proc. wszystkich polskich mebli i eksportowych komponentów, ale pustoszeją także sklepy francuskie czy angielskie. Myślę, że powodów jest wiele. Jednym z nich jest inflacja, wzrost kosztów utrzymania kieruje zainteresowanie kupujących na towary tzw. pierwszego wyboru, natomiast meble, AGD, wyposażenie wnętrz schodzą na drugi plan. Wzrost kosztów wytworzenia spowodował wzrost cen, meble w ostatnich latach podrożały wszędzie o ponad 20 proc. Poza tym obecne załamanie popytu utrwaliło się, bo nastąpiło natychmiast po skoku zainteresowania urządzaniem mieszkań tuż po pandemii, gdy w następstwie znoszenia lockdownów doszło do mocnego odbicia. Klienci, którzy wyszli wtedy z przymusowego covidowego zamknięcia, szturmem ruszyli do salonów meblowych. Zaspokoili wówczas najważniejsze dekoratorskie potrzeby. Średnia sprzedaży z ostatnich czterech lat nie jest wcale taka niska i niewiele odbiega od średnich zakupów w latach 2018–2019. Ale wahadło zainteresowania szeroko pojętym wyposażaniem mieszkania wychyliło się w drugą stronę. Dziś przy powszechnej drożyźnie ludzie wydają oszczędności na pilniejsze sprawy. Do tego dołożyło się bardzo upalne lato i mamy to, co mamy.

Jak sobie zatem na kurczącym się rynku radzicie w Forte?

Jesteśmy dużą okrzepłą organizacją i udaje się nam minimalizować skutki obecnego gospodarczego rozchwiania, ale o tym niedawno na łamach waszej gazety mówiła nowa prezeska, moja córka, która 1 września przejęła stery w Forte i nie chcę jej wyręczać w obowiązkach.

Czego zatem najbardziej brakuje dziś branży nazywanej jeszcze kilka lat temu, słusznie zresztą, polską eksportową lokomotywą?

Wydaje mi się, że zasadniczym problemem polskich producentów jest brak elementarnej świadomości wśród krajowych gospodarczych decydentów, że pieniądze na niezbędne wydatki budżetowe państwa jest w stanie zapewnić tylko gospodarka. Gdy zatem słabnie globalna koniunktura, i to naraz na wielu rynkach, w interesie budżetu jest wspieranie w sposób rozsądny i przemyślany rodzimych przedsiębiorców! Ta powinność władzy to nie widzimisię, ale konsekwencja faktu, że nadal mamy w Polsce arbitralne sterowanie kluczowymi obszarami decydującymi o warunkach funkcjonowania biznesu. Dla branży meblowej zasadnicze znaczenie ma na przykład zaopatrzenie w podstawowy surowiec, czyli drewno. Wpływ na politykę Lasów Państwowych ma rząd, zatem od politycznych decydentów musimy oczekiwać mądrych, prorozwojowych posunięć sprzyjających rodzimym przedsiębiorstwom. Pod ścisłym państwowym nadzorem pozostaje też energetyka czy rynek paliwowy.

Dorzuciłbym do tej listy na przykład pilnowanie granicy. To przecież także domena władzy. Ta kwestia nabrzmiewa, wymaga zdeterminowanych realnych działań naszych polityków wewnętrznie i w Brukseli. Od dawna zabiegamy o powstrzymanie napływu na wspólnotowy i polski rynek eksportu mebli i całej gamy komponentów z Białorusi i Rosji. Firmy z tych krajów na wielką skalę wykorzystują do eksportu swoich towarów na rynki UE różne metody omijania embarga i restrykcji nałożonych po napaści Kremla na Ukrainę. Nie muszę dodawać, że prowadzące wojnę w Ukrainie reżimy ze Wschodu dotują eksport i produkcję gotowych mebli, więc gdy już poprzez Kazachstan czy inny kraj regionu towar przedostanie się na wspólnotowy obszar, nie sposób z nimi konkurować w UE.

Informujecie i naciskacie w tej sprawie rządowych urzędników?

Nie pamiętam, kiedy ostatnio uczestniczyłem w naprawdę rzeczowych rozmowach z politykami, które kończyłyby się sensownymi konkluzjami i decyzjami zmieniającymi rzeczywistość. Co dziwne, takich spotkań brakuje nawet teraz, w okresie wyborczym.

Gdyby zresztą któryś z decydentów z samej góry naprawdę wsłuchiwał się w głos przedsiębiorców, może udałoby się rozsądnie wyważyć choćby kwestię wysokości ostatnich podwyżek płacy minimalnej. Nie jestem przeciwnikiem podnoszenia najniższych wynagrodzeń, ale obecnego skoku na poziom 4,3 tys. zł trudno nie nazwać populistycznym: demoluje bilanse i politykę zatrudnienia w firmach, których biznes w znaczącej mierze zależy od kosztów pracy. Tak wysokie podwyżki najniższego wynagrodzenia nie znajdują uzasadnienia we wskaźnikach ekonomicznych, choćby we wzroście wydajności pracy w przedsiębiorstwach. Żadna gospodarka w naszym regionie nie wytrzyma obligatoryjnego wzrostu płac w ciągu dwóch lat o 40 proc.

Płaca minimalna ma być z jednej strony zabezpieczeniem dla osób, które z różnych powodów nie są w stanie wydajnie pracować, a z drugiej blokadą dla nieuczciwych przedsiębiorców chcących wykorzystać dekoniunkturę lub nadmiar siły roboczej na rynku. Nadzwyczajna arbitralna hojność władzy będzie niestety miała poważne konsekwencje dla firm. Myślę, że przedsiębiorcy, którzy nie będą w stanie udźwignąć nowych obciążeń, spróbują w swoich zakładach spłaszczyć płace, co uderzy w najbardziej kreatywną i cenną część kadry, czyli specjalistów. To z pewnością nie jest droga do podtrzymania motywacji najlepszych fachowców i rozwoju modernizacyjnych trendów w przedsiębiorstwach.

Biznes znów skręci w drogę na skróty, czyli w szarą strefę?

Myślę, że w mniejszych, słabszych firmach rozliczenia „pod stołem” już mają miejsce. Dotyczy to tradycyjnie handlu, gastronomii, budownictwa. Tak się zawsze dzieje, gdy kwestie płacowe regulowane są arbitralnie w oderwaniu od uwarunkowań rynkowych. W branży meblarskiej powrót do opłat należności bez rachunków i faktur może być w skrajnych przypadkach sposobem na ratowanie biznesu w małych spółkach. O czym tu zresztą mówić – wielokrotnie w przeszłości to przecież przerabialiśmy.

Panie prezesie, może się pan jednak martwi na wyrost? Zeszłoroczne dane o sprzedaży polskich mebli to wciąż niezły wynik: 68,5 mld zł. A 11-procentowy wzrost wartości w stosunku do 2021 r. świadczy, że się bronimy w eksportowym sektorze…

Przypominam, że to dane zeszłoroczne. Już wtedy zresztą ostrzegaliśmy, że sprzedaż w większości kategorii polskich mebli spada. Prawie 70 mld zł uzyskane głównie z eksportu robi wrażenie, ale trzeba mieć świadomość, że tylko niewielka grupa rodzimych firm była dotąd w stanie stworzyć i utrzymać własny rynek. Tąpnięcia i kryzysy zresztą obnażają bezlitośnie wszystkie słabości polskich meblarzy: rozdrobnienie sektora, które nie pozwala spółkom skutecznie walczyć o wyższe ceny wyrobów na Zachodzie, uzależnienie od zagranicznych pośredników w handlu, dyktat cenowy koncernów, które zmonopolizowały zarówno dostawy materiałów do produkcji, jak i zakupy gotowych wyrobów. Trzeba również pamiętać, że wzrost kosztów wymusił wzrost cen. A zatem te 11 proc. wzrostu wartości to równocześnie 10–15 proc. spadku ilości.

Jakby nie dość było kłopotów, spieramy się o certyfikaty FSC…

Kompletnie nie rozumiem irracjonalnego zacietrzewienia obu stron w tej sprawie. Brak uznawanej dotychczas certyfikacji FSC może jednak spowodować, że będziemy zmuszeni wycofać się z niektórych rynków, zmieniając np. kierunki eksportu. Z pewnością spór o certyfikaty nie pomaga meblarzom i pogłębia tylko niepewność. Na pewno też osłabia naszą międzynarodową konkurencyjność.

Umawialiśmy się co prawda, że nie rozmawiamy dziś o sytuacji w Forte, oddając głos w tej sprawie pani prezesce Florczuk, ale muszę przecież zapytać założyciela firmy i kandydata na przyszłego szefa rady nadzorczej o receptę na kryzys ważnego giełdowego przedsiębiorstwa.

Myślę, że warto przypomnieć niedawną wypowiedź mojej następczyni Marii Florczuk w tej sprawie. Inwestujemy w nowe kierunki sprzedaży, wzmacniając naszą obecność w Ameryce Północnej i Afryce, a także rozszerzamy asortyment o nowe kategorie produktowe. Konsekwentnie też szukamy oszczędności i optymalizujemy produkcję: dziś trzy zakłady grupy produkujące meble wytwarzają ich tyle, ile wcześniej cztery. Mogliśmy zatem zwolnione moce skierować na wytwarzanie produktów tapicerowanych i jeszcze bardziej wzmocnić przy tym naszą specjalność, czyli meble do sypialni. Wdrażamy rozwiązania proekologiczne z naszej strategii zrównoważonego rozwoju. Efekt? Już 100 proc. odpadów drzewnych powstających w procesach produkcji w fabrykach mebli Grupy FORTE poddajemy procesom odzysku. Ograniczamy ślad węglowy, zmniejszyliśmy zużycie energii, wykorzystanie materiałów, inwestujemy w odnawialne źródła energii, co pozwoliło nam również obniżyć koszty. Ostatnio zainwestowaliśmy w innowacyjne rozwiązania m.in. w dziedzinie samodzielnego składania mebli. Wdrażamy właśnie licencyjny system zakupiony od szwedzkiego Välinge Innovation, który genialnie upraszcza montaż, a jednocześnie pozwala na szybki demontaż, co jest kolejnym krokiem w kierunku przedłużania trwałości produktu, a więc jest spójne z naszymi celami ESG.

Maciej Formanowicz

Założyciel i wieloletni prezes, a dziś kandydat na szefa Rady Nadzorczej Fabryk Mebli FORTE. Absolwent Wydziału Technologii Drewna Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu. W Wyszkowskiej Fabryce Mebli zaczynał karierę jako technolog, a potem był szefem działu rozwoju. W latach 80. kierował kolejnymi firmami związanymi z branżą meblową. W latach 1996–2009 prezes Polskiego Stowarzyszenia Producentów Mebli.

Jeszcze niedawno, nawet tuż po pandemii, wydawało się, że na naszych przedsiębiorców dzierżących drugie miejsce po Chińczykach w globalnym eksporcie domowych sprzętów nie ma mocnych. Dlaczego kruszeje polska meblowa potęga?

Cała gospodarka jest w tarapatach, nie tylko producenci mebli. Kłopot w tym, że kiedyś mogliśmy liczyć na eksport, a teraz słabnie koniunktura także na Zachodzie, u naszych największych odbiorców.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Kiedy rząd przedstawi strategię wobec AI i metawersum? Rosną naciski firm
Biznes
PFR żąda zwrotu pieniędzy od części firm. Esotiq i Prymus chcą wyjaśnień
Biznes
Made in Poland z coraz większymi problemami
Biznes
Tajemniczy proces miliarderki. W partii komunistycznej trwa walka
Biznes
Polskie monety na aukcji. 80 dukatów sprzedano za 5,6 mln złotych