Reklama

W przemyśle w lipcu rozpoczęła się era prawdziwej deflacji

Dla firm z tego sektora to nie najlepsza informacja, ale daje nadzieje na ograniczenie presji kosztowej w całej gospodarce.

Publikacja: 24.08.2023 03:00

W przemyśle w lipcu rozpoczęła się era prawdziwej deflacji

Foto: Adobe Stock

Ceny produkcji sprzedanej przemysłu w lipcu br. były o 1,7 proc. niższe niż rok wcześniej – wynika z danych GUS. To symboliczny przełom – o ile wcześniej można było mówić o tzw. dezinflacji producenckiej (czyli zmniejszającej się dynamice wzrostu cen), o tyle teraz można mówić wprost o deflacji (czyli spadkach cen).

Najsilniej ten efekt widać w przetwórstwie przemysłowym. Np. produkty rafinacji ropy są aż o 32 proc. tańsze niż rok wcześniej, metale – o ok. 18 proc., chemikalia – ok. 15 proc., wyroby z drewna – o 6,7 proc., a wyroby z tworzyw sztucznych – o 5,5 proc.

Oczywiście nie wszystko już tanieje. Droższe niż rok wcześniej okazują się np. urządzenia elektryczne, artykuły spożywcze i napoje, farmaceutyki itp. Największy zaś wzrost cen zanotowano w lipcu w energetyce – aż o 18,2 proc. rok do roku (choć to znacząco mniej niż 80 proc. rocznego wzrostu w sierpniu zeszłego roku).

– Przyczyną spadku inflacji producenckiej PPI jest przede wszystkim normalizacja cen surowców na świecie po ich wystrzale w efekcie pandemii i wybuchu wojny przeciw Ukrainie – mówi Grzegorz Ogonek, ekonomista Santander BP. – Ale może być tu też drugie dno, bo spadek cen uzyskiwanych przez producentów może wynikać z niekorzystnych warunków rynkowych, z jakimi styka się polski sektor przemysłowy – zaznacza.

Z drugiej strony spadające ceny producentów to dobry sygnał obniżającej się presji kosztowej w gospodarce. Firmy już odczuwają spadek kosztów działalności w postaci tańszych surowców, takich jak stal, metale, paliwa, drewno, tworzywa sztuczne, nawozy itp.

Reklama
Reklama

– Inna sprawa, że choć statystycznie możemy mówić o mniejszej presji kosztowej, to w przypadku poszczególnych firm może być to bardzo różnie, zwłaszcza w zakresie cen energii elektrycznej czy gazu – zaznacza Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao.

Jak wyjaśnia, część przedsiębiorstw w Polsce kupuje energię w kontraktach bieżących, część zaś zawiera umowy o dłuższych terminach, np. rocznych czy dwuletnich. Jedni więc mogą dziś odetchnąć z ulgą, bo płacą za dostawy gazu czy prądu znacznie mniej niż w szczycie kryzysu energetycznego, inni odczują spadki dopiero wtedy, gdy podpiszą nowy kontrakt, ale jeszcze inni dopiero wówczas mogą zacząć płacić drożej.

– Ważne, że spadek inflacji PPI z czasem będzie przefiltrowywał się na inflację konsumencką CPI – zaznacza Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. – Przy czym spodziewałbym się, że będzie to bardziej widoczne na poziomie cen dóbr i towarów trwałego użytku, w czym pomaga zresztą dezinflacja w tej kategorii w ujęciu globalnym, w tym w Chinach – dodaje.

– W przypadku jednak cen usług należy oczekiwać znacznie wolniejszego wyhamowania inflacji, ponieważ wynagrodzenia mają tu szczególnie duży udział w kosztach. A dynamika płac wciąż jest przecież wysoka – podkreśla Maliszewski.

Biznes
Polskie bombki podbijają świat, Netflix przejmuje WBD i spór o przyszłość NATO
Materiał Promocyjny
System Arche dostępny też dla drobnych inwestorów. Wystarczy 10 tys. zł
Biznes
Nadchodzi Europejski Kongres Gospodarczy 2026. Dialog w centrum uwagi
Biznes
Szybka decyzja Londynu. Aktywa z lodówki trafią na Ukrainę
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Biznes
„Lex Huawei” po pierwszym czytaniu w Sejmie. Są wyniki głosowania
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama