O tym, że zbrojeniówka w tajemnicy i pod ścisłym nadzorem kontrwywiadowczym przestawia kluczowe spółki na naprawy ciężkiego uzbrojenia walczących z moskiewską napaścią sąsiadów, mówił „Rzeczpospolitej” już wiosną zeszłego roku szef Polskiej Grupy Zbrojeniowej Sebastian Chwałek. Prezes PGZ zapytany, na ile wycenia wartość wsparcia obrońców Ukrainy produktami grupy kapitałowej, konsekwentnie uchylał się od podawania szczegółów. Potwierdzał jednak, że na specjalistyczne usługi idzie lwia część z 7 mld zł – sumy planowanej w maju 2022 „na wsparcie ukraińskich przyjaciół”.
Czytaj więcej
Prywatna ożarowska firma dostarczy pokładowe systemy łączności do wszystkich nowych zamówionych przez Polskę czołgów. To ogromne przedsięwzięcie – w grę wchodzi kilkaset amerykańskich Abramsów i blisko 1500 koreańskich Czarnych Panter.
Pieniądze jednak nie oddają rozmiarów zaangażowania zbrojeniówki w to wspieranie. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, od wiosny 2022 roku przez wiele miesięcy nie było dnia bez spotkań i narad międzynarodowych grup roboczych ustalających warunki współpracy przy naprawach, remontach czy rewitalizacji ukraińskiego ciężkiego sprzętu w polskich zakładach.
– Mamy warunki, aby pomagać, bo nasze armie wciąż jeszcze używają podobnego uzbrojenia, więc jak możemy, wspieramy sojuszników – mówił prezes Chwałek. Szef PGZ przyznaje, że polski przemysł obronny sukcesywnie przejmuje też od zachodnich dostawców uzbrojenia obowiązki związane z bieżącym serwisem i obsługą wysyłanego nad Dniepr sprzętu. – Jesteśmy w centrum wielkiej operacji wzmacniania potencjału obronnego Kijowa i działamy jak w wielkim tranzytowym hubie – opisywał Sebastian Chwałek.
Ciasno w zbrojowniach
Największe polskie fabryki broni pracują dziś na pełnych obrotach i przyspieszają inwestycje, bo w zakładach zrobiło się ciasno. Większość firm oprócz produkcji sprzętu dla wzmacnianej w trybie alarmowym polskiej armii naprawia broń ściąganą z pól bitewnych Ukrainy. Prawdziwy remontowy hub usprawniający pojazdy i uszkodzoną w boju ciężką ukraińską technikę otoczony jest przy tym wyjątkową dyskrecją.
Czytaj więcej
Wprowadzenie zachodnich czołgów co najmniej trzykrotnie zwiększy potencjał ukraińskiej brygady pancernej.
– Z uwagi na bezpieczeństwo zaangażowanych w to osób oraz mając na uwadze powodzenie działań prowadzonych przez wojska ukraińskie, nie informujemy szczegółowo o zakładach zaangażowanych w proces usprawniania sprzętu ani ilościach tego sprzętu – tłumaczy Beata Perkowska, kierownik działu Komunikacji PGZ. – Niemniej dokładamy wszelkich starań, by wesprzeć w tym zakresie stronę ukraińską stosownie do zgłaszanych przez nią potrzeb i możliwości – dodaje.
Pełna mobilizacja
Prezes Sebastian Chwałek, pytany o zakres pomocy, pozostaje niewzruszony – firma nie ujawnia żadnych detali i liczb. Równocześnie pada wymowne spostrzeżenie. – Nie myślałem, że wykorzystywanie w krajowym przemyśle postsowieckich technologii amunicyjnych okaże się podczas tej wojny tak docenione i przydatne – przyznaje szef grupy kapitałowej skupiającej najważniejsze spółki państwowej zbrojeniówki.
Przykładów nadzwyczajnej mobilizacji sektora obronnego w wojennym czasie nie brak. Jeszcze niedawno w skarżyskim Mesko produkowano rocznie ok. 150–300 precyzyjnych, przeciwlotniczych pocisków Piorun. Aktualny plan na 2023 r. zakłada sprzedaż tysiąca sztuk.
– Polska Grupa Zbrojeniowa od pierwszych dni wojny wspiera stronę ukraińską. Wsparcie koordynowane z poziomu rządu i we współpracy z innymi sojusznikami ma zróżnicowany charakter i zależy przede wszystkim od potrzeb, jakie zgłasza strona ukraińska. Pomagamy, przekazując gotowe uzbrojenie i wyposażenie, dostarczając części zamienne, ale też zapewniając w firmach PGZ remonty i obsługę eksploatacyjną sprzętu – podsumowuje Beata Perkowska z PGZ.