Czy bezzałogowa, zdalnie kierowana broń, jak Warmate, czy dalekosiężne, duże drony bojowe, takie jak Bayraktar, zastąpi żołnierzy w bezpośrednich, najbardziej ryzykownych starciach i zdominuje współczesne pole walki?
Uzbrojone bezzałogowce to wbrew pozorom nie jest broń rozpowszechniona i łatwo dostępna. Nadal pozostaje orężem dla zamożnych. Bezzałogowe systemy są po prostu drogie, bo sporo kosztują unikalne i bardzo zaawansowane rozwiązania technologiczne, systemy sterowania i kontroli. Dlatego to, co pokazują media społecznościowe relacjonujące wysyp dronów nad Ukrainą, to raczej efekt świadomych zabiegów propagandowych obydwu stron. W rzeczywistości niewiele armii europejskich masowo zamawia wyrafinowany sprzęt, jeśli nie musi tego robić z powodu realnego zagrożenia. Jestem przekonany, że do agresji Putina na Ukrainę wielu decydentów politycznych, a nawet sztabów wojskowych nie miało świadomości, że tylko konsekwentne inwestowanie w sprzęt i wspieranie eksportu pozwalają zbrojeniowym firmom na rozwój wartościowych produktów i podtrzymywanie produkcyjnych zdolności.
Czy bezprawna niszczycielska inwazja Moskwy na Ukrainę i obawy przed rozlaniem się konfliktu na kolejne kraje Europy stymulują koniunkturę na rynku uzbrojenia? Czy wzrosło zainteresowanie waszymi produktami i musicie zwiększać zatrudnienie, budować nowe linie technologiczne?
W większości fabryk broni w Europie mamy dziś nastrój mobilizacji. Grupa WB to już kilkanaście firm, zatrudniamy 1400 pracowników, z czego połowę w pionach odpowiedzialnych za rozwój. Trzy czwarte lub nawet więcej naszych produktów, takich jak radiostacje polowe, cyfrowe interkomy, czyli systemy łączności do wojskowych pojazdów, trafiają na eksport (najsłynniejszy interkom Fonet jest już w kilkunastu armiach, na naszej licencji produkuje go amerykański Harris). W kraju nasze spółki uczestniczą w najważniejszych programach modernizacyjnych sił zbrojnych. Chyba wreszcie w atmosferze zbrojeniowego wzmożenia odchodzi w przeszłość dawny branżowy podział na faworyzowany przemysł państwowy i lekceważonych „prywaciarzy”. Myślę, że dołożyliśmy swoją cegiełkę do przyspieszenia tej zmiany. To m.in. dzięki komputerom artyleryjskim Topaz, wymyślonym przed laty w prywatnej spółce WB Electronics, polscy artylerzyści zaliczani są dziś do czołówki innowatorów w NATO. Nasze rozwiązania w dziedzinie automatyki wpłynęły na konstrukcję haubic Krab czy samobieżnych moździerzy Rak ze Stalowej Woli.
Kraby i Rak to dobra broń, mieszcząca się chyba w definicji uzbrojenia defensywnego. Właśnie teraz, gdy Kreml ruszył z wielką ofensywą w Donbasie, ciężka artyleryjska broń przydałaby się obrońcom Ukrainy. Przy okazji można by sprawdzić na polu walki rzeczywistą wartość bojową systemu. Dlaczego naszych krabów nie ma w ofercie militarnego wsparcia dla Kijowa?