Wojna u naszych granic zmusza Polskę do energetycznej wolty

Rosyjska inwazja na Ukrainę mocno zachybocze unijnymi planami transformacji energetycznej. Najważniejszy dylemat dla Polski sprowadza się do prostego pytania: zwalniać czy przyspieszać?

Publikacja: 21.03.2022 22:24

OZE będą fundamentem produkcji energii, ale to gaz ma stabilizować system

OZE będą fundamentem produkcji energii, ale to gaz ma stabilizować system

Foto: AdobeStock

Europa zapewne udzieli tej drugiej odpowiedzi. Już po wybuchu wojny w Ukrainie duński eurodeputowany Niels Fuglsang proponował dalsze podnoszenie poprzeczki w unijnej polityce energetycznej: przykładowo, według jego propozycji, w perspektywie 2030 r. UE miałaby poprawić swoją efektywność energetyczną o 43 proc. (według obecnych założeń ma to być 32,5 proc.). Oznaczałoby to, że liczony od 2024 r. roczny cel oszczędnościowy wzrośnie z 1,5 do 2 proc.

Nie jest to jedyna taka propozycja i można spodziewać się, że Bruksela będzie przychylniej patrzeć na podobne projekty. Efektywność energetyczna połączona z rozwojem potencjału odnawialnych źródeł energii wydaje się być jedyną drogą ucieczki przed importem paliw kopalnych, czy to z Rosji, czy równie mało stabilnego Bliskiego Wschodu lub Afryki Północnej. Tu rodzi się jednak wątpliwość, czy odnawialnym źródłom energii (OZE) uda się zaspokoić w przewidywalnej perspektywie energożerną europejską gospodarkę.

Najlepszym przykładem może się okazać Polska. Do wybuchu pandemii spodziewano się, że popyt na energię nad Wisłą może rosnąć w tempie od 1 do 1,5 proc. rocznie. Covid-19 wyhamował gospodarkę, co zaburzyło tendencję wzrostową, z kolei efektów wojny u naszych sąsiadów nie sposób jeszcze szacować. Ale jeżeli gospodarka się ustabilizuje, nasze zapotrzebowanie na energię powróci do wcześniejszego trendu.

Ewolucja miksu

W dzisiejszych realiach widzieliśmy już pierwsze jaskółki rozpoczynającej się transformacji energetycznej. Według opublikowanych niemalże w przeddzień wybuchu wojny na Wschodzie danych Agencji Rynku Energii, gdy chodzi o moc zainstalowaną, OZE stanowiły już w 2021 r. 30,3 proc. źródeł energii. W tym zestawieniu węgiel już zaczynał być redukowany – na 2021 r. do poziomu 58,5 proc.

Liczy się jednak realna produkcja. W tej kategorii udział węgla wciąż jest wysoki: 70,8 proc. w porównaniu z 16,9 proc. z OZE, choć można zakładać, że statystykę mógł nieco podbić kryzys na rynku gazu w ostatnich tygodniach ub.r., kiedy to skok cen gazu zachęcił europejską energetykę do korzystania z węgla. Oczywiście, Polskę kryzys w dużej mierze ominął, ale można przypuszczać, że zachęcał on wytwórców energii raczej do sięgania po węgiel niż gaz.

Najważniejszy dokument w zakresie energetyki w Polsce, „Polityka energetyczna Polski 2040” (PEP2040), precyzuje, że „w 2040 r. ponad połowę mocy zainstalowanych będą stanowić źródła zeroemisyjne. Szczególną rolę odegra w tym procesie wdrożenie do polskiego systemu elektroenergetycznego morskiej energetyki wiatrowej i uruchomienie elektrowni jądrowej. Będą to dwa strategiczne nowe obszary i gałęzie przemysłu”.

Paliwa (bez) przyszłości

Strategia swoją drogą, realia – swoją. Konwencjonalna elektrownia jądrowa, póki co, pozostaje kosztownym projektem istniejącym zaledwie na papierze. Wskazana potencjalna lokalizacja w Choczewie pozostaje wciąż propozycją, a rządowe plany zakładają przecież powstanie co najmniej dwóch takich instalacji. Budowa, rozruch, testy to proces rozłożony na wiele lat. Z kolei technologia reaktorów modułowych SMR jest konceptem dosyć nowym, nie ma jeszcze na świecie działającego obiektu tego typu, a – by SMR liczyły się w miksie energetycznym – musiałoby powstać ich wiele.

Węgla, który w oczach wielu polityków pozostaje jedyną opcją dla Polski, nie tylko trudno będzie bronić przed unijną polityką klimatyczną. Co najważniejsze, złoża tego surowca są coraz mniej dostępne, a jego jakość pozostawia coraz więcej do życzenia.

Energetyka w Polsce dyskretnie ratowała się tu węglem z importu, zwłaszcza rosyjskim i kazachskim. W 2021 r. sprowadzono go prawdopodobnie ok. 12–13 mln ton. Sankcje i coraz większe problemy górnictwa mogą zatem realnie zakończyć węglową erę w Polsce.

Powstałą lukę mógł zapełnić gaz. W przeddzień ataku Rosji na Ukrainę Polskie Sieci Elektroenergetyczne opublikowały plan rozwoju na lata 2023–2032, który zakładał, że błękitny surowiec będzie w coraz większej mierze stabilizatorem produkcji energii ze źródeł odnawialnych.

Z nieukrywaną ulgą decydenci przyjęli też brukselskie propozycje nowej taksonomii, w której uznano gaz za potencjalne paliwo przejściowe transformacji energetycznej (jeszcze dwa–trzy lata temu prognozowano, że rychło gaz będzie „drugim węglem” i znajdzie się na cenzurowanym).

Gazowy dylemat

Ale i z gazem możemy mieć kłopot. Polska importowała z Rosji w 2021 r. niemal 10 mld m sześc. tego paliwa. To połowa naszej dzisiejszej konsumpcji tego surowca, którą ma pod koniec br. zastąpić gaz sprowadzany poprzez gazociąg Baltic Pipe. Jeżeli jednak uda się go uruchomić bez opóźnień, wypełni on tylko lukę po kontrakcie jamalskim – tymczasem konsumpcja gazu w Polsce i tak szybko rośnie, a wraz z transformacją energetyczną tempo wzrostu będzie przyspieszać. W ciągu dekady możemy dobić zużycia rzędu 30 mld m sześc. Trudno będzie zapełnić tę lukę gazem LNG, bowiem produkcja gazu skroplonego na najbliższe lata została już niemal całkowicie zakontraktowana.

Prognozowanie miksu energetycznego na kolejne dekady w takich warunkach traci sens, a istniejące szacunki nie oddają charakteru wyzwań. Niewątpliwie stoimy przed dramatycznymi wyborami, zwłaszcza że polityka energetyczna nie jest dziedziną, w której zwrotów dokonuje się z dnia na dzień.

Opinia partnera Cyklu„Rzeczpospolitej”: Perspektywy dla Polski

Jacek Misiejuk, prezes Enel X Polska

Polska stoi przed koniecznością transformacji energetycznej i jeszcze szybszego niż do tej pory uniezależnienia się od paliw kopalnych, zwłaszcza importowanych. Jest to tym pilniejsze, że z powodu zawirowań – najpierw postpandemicznych, a teraz geopolitycznych – ceny paliw i energii gwałtownie rosną, a OZE stały się najtańszym źródłem energii.

Sytuacja geopolityczna nie tylko nie może zniechęcać do konsekwentnej transformacji energetycznej w kierunku energetyki odnawialnej, lecz wprost przeciwnie – powinna stanowić dodatkową motywację do jej przyspieszenia.

Europa importuje z Rosji 40 proc. gazu i węgla oraz 30 proc. ropy. W Polsce import z Rosji stanowi ok. 47 proc. krajowego zużycia gazu, 64 proc. krajowego zużycia ropy i 15 proc. zużycia węgla. Wojna za naszą wschodnią granicą spowodowała, że – już i tak wysokie – ceny paliw gwałtownie wzrosły, podwyższając wartość tego importu i jednocześnie koszty produkcji energii, co ma szczególne znaczenie dla przemysłu. Najlepszym sposobem na uniezależnienie się od importu paliw jest zwiększenie udziału OZE oraz elektryfikacja transportu i ogrzewania. Adaptacja zwiększonego udziału OZE wymaga jednak dodatkowych źródeł elastyczności pozwalających na stabilną pracę systemu energetycznego w warunkach zmienności pracy źródeł odnawialnych. Przedłużenie pracy mało elastycznych elektrowni węglowych o kilka lat nie zapewni możliwości nadążania np. za zmiennością generacji fotowoltaiki czy generacji wiatrowej.

W tym zakresie istnieją spore możliwości wykorzystania usług elastyczności świadczonych przez odbiorców energii dla dostosowania polskiego systemu elektroenergetycznego do zmiennego i rozproszonego wytwarzania energii elektrycznej z wiatru czy słońca. Oczywiście, nie rozwiąże to wszystkich problemów – zanim będziemy dysponowali okresowo dużymi nadwyżkami energii odnawialnej, mogącymi służyć do wytwarzania wodoru lub magazynowania energii w innej postaci, potrzebne są także inne źródła elastycznych mocy, ale elastyczność odbiorców może je uzupełnić.

Jak to się sprawdza w praktyce, pokazuje przykład Irlandii, gdzie m.in. dzięki zaawansowanemu wykorzystaniu DSR jest możliwe wprowadzanie do sieci elektroenergetycznej znacznych ilości energii odnawialnej. Obecnie operator m.in. dzięki DSR może przez dłuższe okresy pracować z 75-proc. udziałem tzw. źródeł odnawialnych (do końca dekady ma to być 95 proc.). Również Komisja Europejska oraz Międzynarodowa Agencja Energii w swoich rekomendacjach dotyczących efektywności energetycznej wskazują konieczność znacznie szerszego wykorzystania DSR, nie tylko w zakresie strategicznych rezerw mocy, takich jak Rynek Mocy, ale właśnie w zakresie elastyczności, w której DSR może być w pełni wykorzystywany na rynku energii, w ramach rynku bilansującego czy szybkich usług systemowych na rzecz operatora. Mam nadzieję, że przygotowywane obecnie regulacje wdrażające pakiet „Czysta energia dla wszystkich Europejczyków” pozwolą również w Polsce wykorzystać przewidziane tam rozwiązania, które z powodzeniem funkcjonują już w innych krajach, a potrzeba ich wykorzystania jest pilniejsza niż kiedykolwiek.

Opinia partnera Cyklu„Rzeczpospolitej”: Perspektywy dla Polski - Enel X

Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce bojowe Malezji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej