Bułgaria była kiedyś bliskim sojusznikiem Rosjan, jedynym krajem w bloku komunistycznym, do którego mogli jeździć na urlopy Rosjanie i obywatele NRD. Teraz należy do Unii i do NATO, więc od 26 lutego zamknęła swój obszar powietrzny na znak solidarności z Ukrainą.
Natalia Samochina przybyła z przyjaciółką 25 lutego do Bansko, malowniczego górskiego ośrodka popularnego wśród Rosjan. Miały tam zostać 2 tygodnie, teraz nie wiedzą, jak wrócą do Moskwy. — Miałyśmy wszystko opłacone: lot, pobyt, transfer, ubezpieczenie i nie możemy wrócić samolotem, bo niebo jest zamknięte — powiedziała. — Chciałybyśmy, aby zrobiono wyjątek dla turystów. W końcu zwykli ludzie nie są niczemu winni, przylecieli tylko na wakacje — powiedziała Samochina, z zawodu inżynier.
Problem tej garstki Rosjan, którzy nie wiedzą, jak wrócić do domu jest niczym w porównaniu z setkami tysięcy Ukrainek, które uciekają do krajów Unii przed wojną — pisze Reuter. A bułgarscy spece od turystyki mówią, że Rosjanom będzie trudno wrócić. — Zostawiono takich gości samych sobie. Lotniska w Bułgarii zamknięto, więc jedynym wyjściem jest podróż przez Turcję albo Serbię — stwierdził właściciel hotelu, Georgi Dumanow.
Czytaj więcej
Kolejne linie lotnicze pojawiają się na lotnisku Jassy, na granicy rumuńsko-mołdawskiej. To tamtędy starają się wydostać uchodźcy z Ukrainy oraz podróżujący do Mołdawii po tym, jak ten kraj zamknął przestrzeń powietrzną w ostatni czwartek.
Od soboty niektórzy Rosjanie mogą za dodatkową opłatą wracać okrężną drogą przez Stambuł do domu. To wspólny problem wszystkich urlopowiczów z Rosji. Organizacja rosyjskich biur podróży szacuje, że 18 tys. Rosjan utknęło na Karaibach, w tym 8 tys. na Kubie. „Przewoźnicy muszą mieć do dyspozycji lotniska na awaryjne lądowanie, a z powodu sankcji Unii Europejskiej i Ameryki Płn. nie ma prawie takich lotnisk po drodze” — stwierdziła ta organizacja.