Tysięcznym sklepem w Polsce został pierwszy w Warszawie salon nowej marki Tallinder. Obecnie gdańska grupa w kilkunastu krajach ma łącznie 1640 sklepów.

– Polski rynek jest dla nas bardzo ważny: tu mamy najwięcej sklepów, tu debiutują kolejne nasze marki, tu tworzymy kilkanaście tysięcy miejsc pracy. Ale jednocześnie postrzegamy go jako mocno już nasycony – mówi Sławomir Łoboda, wiceprezes LPP.

Nie oznacza to jednak, że firma przestanie otwierać w Polsce. Intensywnie rozwijane będą nadal najmłodsze marki, takie jak Mohito, Sinsay, a także Tallinder, który jest pierwszym brandem premium w ofercie LPP. Z drugiej strony prawdopodobnie już tylko pojedyncze otwarcia w naszym kraju będą dotyczyć salonów Reserved, House i Cropp, których w sieci LPP jest najwięcej.

W tym roku dwie trzecie nowej powierzchni LPP otworzy za granicą: głównie w krajach Europy Środkowej, w Rosji, Niemczech i na Bliskim Wschodzie. – W 2017 r. otworzymy salon flagowy Reserved przy londyńskiej Oxford Street, uważnie przyglądamy się też perspektywom rozwoju na Bałkanach. Planujemy otwarcie w 2017 r. pierwszych sklepów w Serbii. Mając na uwadze obecne uwarunkowania dla rozwoju naszego biznesu, przewidujemy, że poziom 2000 placówek w grupie będziemy mogli osiągnąć w 2020 r., ponieważ co roku chcemy otwierać 80–90 sklepów – mówi Łoboda. Zakłada, że w perspektywie dwóch lat przychody już w większości będą pochodzić spoza Polski. Teraz sprzedaż zagraniczna stanowi około 40 proc. ogółu przychodów spółki.

LPP, będące właścicielem już sześciu marek, jest liderem polskiego rynku odzieżowego. Sklepów flagowej marki Reserved ma w Polsce około 235, czyli znacznie więcej niż 154 sklepy należące do H&M czy 74 salony C&A. To jednak monobrandowe firmy. Bardziej do profilu LPP pasuje hiszpański Inditex, właściciel takich marek jak Zara, Bershka, Massimo Dutti, Stradivarius czy Pull & Bear. Z nieoficjalnych informacji wynika, że na koniec 2014 r. miał w Polsce łącznie 250 salonów.