Biedronka: Cudze marże nęcą bardziej niż własne

Nowa inwestycja Biedronki w produkcję zup to przejaw zacierania granic między firmami handlowymi i produkcyjnymi, które budują własne sieci sprzedaży.

Aktualizacja: 12.08.2016 07:33 Publikacja: 11.08.2016 19:57

Lider handlu detalicznego w Polsce, spółka JMP, właściciel sieci Biedronka, nie zadowala się już samą sprzedażą. Ma apetyt na więcej. Na początek na gotowe do spożycia zupy, których fabryka właśnie ruszyła. JMP wybudowała ją za 30 mln zł w Parzniewie koło Warszawy, obok działającego od dwóch lat centrum dystrybucyjnego firmy.

Czy zupy będą początkiem większej produkcji – tego na razie spółka nie chce komentować. – Na tym etapie za wcześnie jest na nowe przedsięwzięcia o podobnej skali – wyjaśnia biuro prasowe JMP, dodając, że firma czeka też na reakcje klientów. Wiadomo jednak, że w zanadrzu ma jeszcze inny produkcyjny projekt – joint venture z firmą Vwershold, która ma się zająć zarówno importem, jak i produkcją dań azjatyckich.

Walka o marże

Dlaczego sieć, która dotychczas zlecała produkcję kontrahentom, chce ją przejąć sama? – Uruchomienie fabryki pozwoliło nam na wykorzystanie posiadanego know-how i innowacyjnych rozwiązań w celu jak najlepszego dopasowania oferty do potrzeb konsumentów – oficjalnie tłumaczy JMP.

Dodaje, że decydując się na uruchomienie polskiej fabryki, spółka czerpała z doświadczenia Grupy Jeronimo Martins, która od wielu lat, samodzielnie lub w ramach spółek, angażuje się nie tylko w dystrybucję, ale i produkcję żywności na macierzystym portugalskim rynku.

Jak zwraca uwagę ekspert ds. handlu Barbara Mikusińska, redaktor naczelna magazynu „Handel", wprawdzie zlecanie produkcji na zewnątrz zapewnia sieciom handlowym elastyczność, ale własna produkcja daje większą kontrolę nad marżami. W rezultacie na zachodzie Europy, zwłaszcza w Niemczech, widać rosnące zainteresowanie sieci handlowych uruchomieniem własnej produkcji. – W niej sieci szukają możliwości rozwoju i zwiększania marży, co jest coraz ważniejsze w warunkach silnej wojny cenowej – dodaje Mikusińska.

Ten sam argument – czyli wyższe marże (oraz wzmocnienie firmowej marki) przyświeca polskim producentom, którzy coraz częściej decydują się na inwestycję w firmowe sieci sklepów i stoisk. Przybywa sieci rozwijanych przez rodzinne piekarnie i zakłady mięsne, które niekiedy (jak np. Zakład Mięsny Wierzejki i piekarnie Putka) inwestują we wspólne placówki.

Promocja marki

Potencjał we własnych sklepach firmowych widzi spółka drobiarska SuperDrob, która w tym roku otworzyła cztery placówki i ma ich w sumie dziesięć. – W planach mamy otwarcie ok. 100 sklepów firmowych w ciągu kilku lat – zapowiada Wojciech Górka, dyrektor ds. rozwoju sieci SuperDrob. Jak dodaje, zaletą własnych sklepów jest, oprócz promocji marki, niezależność od pośredników i sieci handlowych.

Taka niezależność i wyższe marże skłaniają też do otwierania firmowych sklepów producentów odzieży i obuwia. Na taką dystrybucję stawiają już nie tylko renomowane marki (jak Vistula, Gino Rossi, Ryłko), ale i mniej znani producenci. Do własnych sklepów przekonują się też firmy kosmetyczne. W ślady pioniera tego rynku, Inglota, poszła przed kilkoma laty Ziaja (choć zapewnia, że jej sieć „Ziaja dla Ciebie" przede wszystkim promuje markę), mniejsze krajowe firmy Vipera i Paese, a teraz plany szybkiego rozwoju sieci dla swojej marki NYX ma koncern L'Oreal. Na rozwój firmowej sieci mocniej postawił też cukierniczy Wawel. Według spółki sklepy firmowe odgrywają ważną rolę wizerunkową i stanowią dodatkowy kanał sprzedaży. – W branży spożywczej sklepy producentów mają szanse przyczynić się do zwiększenia sprzedaży wyłącznie w przypadku takich produktów, jak pieczywo oraz mięso – uważa Grzegorz Łaptaś, dyrektor w dziale doradztwa PwC – w przypadku pozostałych kategorii, jak słodycze, mają jedynie wymiar wizerunkowy.

Zagraniczne sieci rozwijają produkcję

Potentatem własnej produkcji jest niemiecka grupa Schwarz, do której należą sieci Lidl i Kaufland. Obie od kilku lat wchodzą w coraz nowe kategorie produktów. Najnowszym przedsięwzięciem Lidla, który od kilku lat ma już w ofercie własną colę, wodę mineralną i inne napoje bezalkoholowe oraz czekoladę i mrożone pieczywo do wypieku w sklepie, jest fabryka lodów. Zakład, który ma ruszyć kosztem ok. 200 mln euro w 2017 r., ma docelowo zapewniać 20 proc. lodów w ofercie Lidla. Dużo dłuższą produkcyjną tradycję, sięgającą lat 30. XX wieku, ma w Portugalii Jeronimo Martins. Firma zaczynała od fabryki margaryny i oleju, które teraz – wraz z lodami, herbatą i detergentami – produkuje jej spółka JV z Unileverem. Na początku br. branżowe media informowały, że JM rusza w Portugalii z budową mleczarni i chce produkować wołowinę.

Lider handlu detalicznego w Polsce, spółka JMP, właściciel sieci Biedronka, nie zadowala się już samą sprzedażą. Ma apetyt na więcej. Na początek na gotowe do spożycia zupy, których fabryka właśnie ruszyła. JMP wybudowała ją za 30 mln zł w Parzniewie koło Warszawy, obok działającego od dwóch lat centrum dystrybucyjnego firmy.

Czy zupy będą początkiem większej produkcji – tego na razie spółka nie chce komentować. – Na tym etapie za wcześnie jest na nowe przedsięwzięcia o podobnej skali – wyjaśnia biuro prasowe JMP, dodając, że firma czeka też na reakcje klientów. Wiadomo jednak, że w zanadrzu ma jeszcze inny produkcyjny projekt – joint venture z firmą Vwershold, która ma się zająć zarówno importem, jak i produkcją dań azjatyckich.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika