Władze Chin uznały, że do 2020 r. producenci samochodów muszą spełniać nowe normy emisji spalin dla ograniczenia gigantycznego skażenia w miastach. Miejscowe firmy postawiły na auta elektryczne, więc zagraniczne muszą poprawić silniki spalinowe.
Przykładem dostosowywania się firm zagranicznych do tego było otwarcie w końcu sierpnia przez Audi w Tiencinie nowej fabryki układów napędu dużej sprawności do samochodów na olej napędowy. Chińskie firmy wybrały napęd elektryczny, Audi z kolei uznało, że z silnikami wysokoprężnymi w połączeniu z technologią hybrydowa zajdzie dalej od nich.
Produkcja pojazdów elektrycznych w Chinach rośnie lawinowo, ale zagraniczni specjaliści od motoryzacji mówią po cichu, że ambitne cele postawione miejscowym formom mogą okazać się zbyt kosztowne, zbyt ryzykowne i za dalekie od tego, czego naprawdę oczekują konsumenci. W ubiegłym roku Chiny przeznaczyły 4,5 mld dolarów na subsydia do ekologicznych pojazdów.
- W 2020 r. większość samochodów sprzedawanych przez nas będzie mieć silniki spalinowe, więc jeśli chcemy spełnić normy zużycia paliwa, musimy ulepszyć spalanie każdego z osobna modelu z gamy Audi — oświadczył prezes firmy Joachim Wedler podczas inauguracji nowego zakładu. Nie wypowiadał się na temat planów chińskich firm dotyczących samochodów elektrycznych.
Firmy samochodowe nie potrafiły dojść do wspólnego wniosku, jaka ekologiczna przyszłość przeważy. W Chinach władze centralne i firmy związane ze skarbem państwa postawiły na pojazdy elektryczne mimo faktu, że elektryczność potrzebna do ich ładowania pochodzi ze spalania węgla.