Wybór mógłby paść na nasz kraj, jeśli rząd określiłby miejsce energetyki wiatrowej na morzu (tzw. offshore) w długofalowym miksie. Podobne pytania zadają sobie inni dostawcy komponentów do turbin, których w Polsce działa wielu. Po wejściu bowiem w życie ustawy o inwestycjach w elektrownie wiatrowe, praktycznie blokującej rozwój farm na lądzie, rynek się skurczył.
Nasze firmy – jak producent m.in. wież wiatrowych GSG Towers czy wspomniana Tele-Fonika – ratuje eksport na inne rynki. Zwłaszcza że z sukcesem działają na nich od lat. Jak twierdzi Piotr Mirek, wiceprezes ds. operacyjnych Tele-Foniki, jego firma okablowała 70 proc. projektów farm wiatrowych w Europie.
– Niezbędna jest u nas pewna skala inwestycji w daną technologię, by firmy chciały tu lokować zakłady produkcyjne. Jeśli u nas powstałoby 6 GW, a taki potencjał widzimy w perspektywie 2030 roku, to stalibyśmy się dużym graczem na europejskim rynku z udziałem na poziomie kilkunastu procent – tłumaczy Marcin Putra, partner McKinsey & Company. Jego zdaniem skłonność do inwestowania przemysłu związanego z branżą morskiej energetyki wiatrowej byłaby większa niż przy postawieniu 2,2 GW. Nad projektami o takiej łącznej mocy pracują teraz Polenergia i PGE, a deklaracja tej ostatniej co do kontynuacji inwestycji dla branży jest sygnałem, że rząd widzi dla tej technologii miejsce w długofalowym miksie energetycznym.
Jak wynika z raportu McKinsey & Company, postawienie 6 GW na Bałtyku wiązałoby się z wydatkami rzędu 70 mld zł. Ale dzięki temu powstałoby 77 tys. nowych miejsc pracy (z czego 15 tys. w województwach pomorskim i zachodniopomorskim), a nasz PKB powiększyłby się do 2030 r. o 60 mld zł.
Według ekspertów rozwój tej branży może stać się kołem zamachowym dla całej gospodarki po 2020 r. Przyczyni się do rozwoju wielu sektorów, m.in. stoczniowego czy miedziowego. Beneficjentami będą też producenci stali i górnictwo. – Budowa 6 GW wiatraków na morzu będzie największym stalochłonnym przedsięwzięciem ostatnich lat. Zapewni zużycie na poziomie miliona ton, czyli ośmiokrotnie większym niż budowa 100 km autostrady – mówił Tomasz Marciniak, partner lokalny McKinsey & Company. – Do produkcji takiej ilości stali potrzebne będzie 180 tys. ton węgla energetycznego –dodał. Wiele polskich spółek prywatnych i państwowych ma już doświadczenie w produkcji i eksporcie komponentów do morskich wiatraków, m.in. kabli czy wież. – W skali całej inwestycji zaawansowane technologie odpowiadają tylko za 30 proc. nakładów – zauważa Marciniak.