- Posuwamy się naprzód z naszym planem przeniesienia produkcji Forda Focusa do Meksyku, aby zrobić miejsce na dwa ważne produkty, jakie wprowadzimy w zakładach w Michigan. Nie będzie to mieć żadnego wpływu na zatrudnienie - powiedział prezes koncernu agencji Reutera na marginesie salonu samochodowego w Los Angeles.
Donald Trump skrytykował podczas kampanii wybiorczej Forda za decyzję o przeniesieniu w 2018 r. do Meksyku produkcji Focusa i zapowiedział rozważenie pobierania cła od samochodów tego koncernu produkowanych w Meksyku. Szef rady dyrektorów Bill Ford powiedział w październiku, że spotkał się z Trumpem, odpowiedział na jego krytykę, że firma założona przez jego pradziadka produkuje w Stanach więcej samochodów i furgonetek od jakiejkolwiek innej firmy.
Fields wyjaśnił, że przy tak taniej benzynie w Stanach „jest nam bardzo trudno zarabiać na pojazdach małego segmentu produkowanych w USA”. Gdyby Ford postanowił produkować Focusa w Stanach, musiałby podnieść jego cenę i ten samochód nie sprzedałby się.
Forda i inni duzi producenci w USA zwrócili się do ekipy prezydenta-elekta o rozważenie złagodzenia norm spalania paliwa wprowadzonych przez administrację Obamy, które zmuszą producentów do ponad dwukrotnego zwiększenia sprawności ich flot do 54,5 mil na galon (87,7 km na 2,8 l) w 2025 r. Prezes Fields uważa, że czynnik oszczędności paliwowej i handel to dwie odrębne kwestie.
Koncern realizuje także plany wykorzystania mocy produkcyjnych w innych krajach dla wypełnienia luki w gamie oferowanej w Stanach. Członkowie kierownictwa Forda wykorzystali salon do promowania małego pojazdu sportowo-użytkowego EcoSport, który ma być eksportowany z Indii. -Mamy już zakłady i inwestycje w innych częściach świata. To daje nam wolną rękę w inwestowaniu w USA - powiedział Fields i wskazał na przygotowania do uruchomienia w Kentucky produkcji furgonetki SuperDuty.