Sierakowska zaznaczyła, że rynki surowcowe rządzą się swoimi prawami i większość instrumentów, które są o nie oparte, dają możliwość zarobku i na wzrostach i na spadkach cen.
Oceniła, że cały 2016 r. na rynku ropy naftowej był bardzo dobry, dla tych, którzy obstawiali wzrost notowań tego surowca. - Te wzrosty praktycznie trwały przez cały. Ropa naftowa była hitem inwestycyjnym całego ubiegłego roku – mówiła analityk DM BOŚ.
- W 2017 r. utrzymanie tego trendu jest wątpliwe. Inwestorzy potrzebują nowych bodźców, aby notowania ropy mogły dalej rosnąć – dodała.
Ekspert wyjaśniła, że jeżeli patrzymy na zależność cen akcji spółek jak Lotos czy PKN Orlen, od cen ropy naftowej, to najbardziej służy im jak największa różnica pomiędzy notowaniami rosyjskiej ropy Ural, a europejskiej ropy Brent. - Polskie spółki petrochemiczne na ogół zaopatrują się wciąż w ropę rosyjską, więc ta ropa stanowi dla nich koszt. Natomiast paliwa, które są produkowane, są wyceniane na podstawie Brent – tłumaczyła.
Sierakowska nie jest pesymistką, jeżeli chodzi o ceny benzyny w najbliższych miesiącach. - Notowania ropy naftowej mają już ograniczony potencjał wzrostowy, a nawet potencjał spadkowy – oceniła.