W 2016 roku czterej najwięksi gracze w branży komórkowej wypracowali w sumie 25,2 mld zł przychodów, a każdy z nich odnotował wzrost – wynika z Listy 500 opublikowanej w środę przez „Rzeczpospolitą". W I kwartale br. trend ten mógł się utrzymać – wskazują opublikowane w środę wyniki Orange Polska. Przychody grupy ogółem były o 0,5 proc. większe niż przed rokiem, a sieć komórkowa powiększyła obroty o 2,4 proc.
Mimo to, zdaniem wielu ekspertów, telekomy są dziś w skomplikowanej sytuacji. Zyski większości spadają (wyjątkiem jest Play), a potrzeby inwestycyjne, apetyty państwa, aby uzyskać za częstotliwości jak najwyższe opłaty, oraz konkurencja cenowa – nie maleją. To m.in. dlatego grupa Deutsche Telekom, która w Polsce zanotowała mocny spadek pozycji w ostatnich latach, może się zastanawiać nad przyszłością w naszym kraju.
Konkurencja czy konsolidacja
– Komórka weszła do codziennego użytku, karty SIM pojawiają się w kolejnych nowych urządzeniach i zastosowaniach, w związku z tym uważam, że potencjał rynku komórkowego jest znaczący. Jednocześnie na naszym polskim rynku ceny za połączenia i przesył danych należą do najniższych z Europie, dlatego też w mojej ocenie potencjał do znaczącego wzrostu zysków EBITDA, a na to zwracają uwagę inwestorzy, jest ograniczony – ocenia Paweł Puchalski, szef analityków w Domu Maklerskim BZ WBK.
Orange, którego biznes składa się z sieci mobilnej i stacjonarnej, miał w I kwartale 748 mln zł EBITDA, o 13 proc. mniej niż przed rokiem. Zysk netto grupy spadł z 98 mln zł do 39 mln zł.
– Klient zaczyna postrzegać typową usługę komórkową jako coś oczywistego, a nie usługę premium. Dodatkowo też, o ile nakłady inwestycyjne odtworzeniowe i modernizacyjne są na tym rynku stosunkowo niewysokie, gracze komórkowi zmuszeni są do nieustannego wyścigu technologicznego, czego wyrazem mogą być ogromne wydatki na ostatnie (i najprawdopodobniej przyszłe) częstotliwości – mówi Puchalski.