Istniejący od 12 lat start-up Rivian dopiero w zeszłym tygodniu trafił na giełdę, która natychmiast wyceniła go wysoko, choć przez wszystkie lata istnienia firma nie przyniosła przychodów. Wartość firmy od momentu debiutu giełdowego wzrosła dwukrotnie i Rivian obecnie jest wyceniany na 140 mld dolarów, o miliard więcej niż wart 139 mld Volkswagen. Wartość start-upu zajmującego się produkcją aut elektrycznych to już prawie połowa wartości Toyoty (wartej 306 mld dolarów), ale wciąż niewielki ułamek wycenianej na bilion dolarów Tesli.
Wycena może dziwić w kontekście faktu, że pierwszą dostawę pojazdów Rivian zrealizował dopiero dwa miesiące temu, a produkt firmy - jak wynika z cytowanych przez CNN dokumentów złożonych przy okazji debiutu giełdowego - dostarczono głównie jej pracownikom. Firma nadal nie ma żadnych przychodów, choć wygląda na to, że pomoże jej w tym fakt, że udziały w niej ma Amazon, który zamówił już 100 tys. pojazdów marki Rivian.
Czytaj więcej
KAS zapewnia, że system poboru myta jest już tak efektywny jak viaToll.
Wycena, jaką inwestorzy giełdowi dają Rivianowi, to również kwestia tego, że przyszłość motoryzacji widziana jest w pojazdach elektrycznych, które wolne są od emisji w miejscu użytkowania. Pomimo wątpliwości wynikających z kwestii produkcji i utylizacji baterii, dostarczania energii (w tym strat na przesyle) i innych problemów, uważa się, że to pojazdy elektryczne zastąpią te napędzane silnikami spalinowymi. Wall Street już dyskontuje ten trend wyceniając wysoko zarówno Riviana, który dopiero teraz zaczyna dostarczać swoje auta, jak i Teslę, która dopiero niedawno zaczęła przynosić niewielkie zyski.
Inwestorzy giełdowi widzą też, że w wielkim planie inwestycji w infrastrukturę, który udało się przepchnąć przez Kongres prezydentowi Joe Bidenowi, zarezerwowano duże środki na budowę ogólnokrajowej sieci ładowarek do pojazdów elektrycznych typu plug-in w USA. W tej sytuacji Rivian stał się okazją, której inwestorzy giełdowi przegapić nie chcą.
