Punktualność i dobry serwis

Z Jackiem Kseniem, szefem rady nadzorczej PLL LOT rozmawia Danuta Walewska

Publikacja: 26.02.2008 05:14

Punktualność i dobry serwis

Foto: Rzeczpospolita

W najbliższy czwartek ma się odbyć pierwsze posiedzenie nowej rady nadzorczej PLL LOT. Może na nim dojść do zmian kadrowych.

Rz: Dlaczego zgodził się pan kandydować na stanowisko szefa rady nadzorczej LOT?

Jacek Kseń: Zaproponował mi to minister skarbu. Sądziłem, że mogę się przydać, chociażby ze względu na wiedzę z zakresu finansów i doświadczenie w zarządzaniu dużymi spółkami.

Jakie linie najchętniej pan wybiera podczas swoich podróży?

LOT albo któregoś z innych przewoźników Star Alliance. Nie dlatego, że uważam je za najlepsze, ale ponieważ latam z Poznania, nie mam innego wyjścia. I jest mi przykro, że LOT łatwo oddaje innym przewoźnikom porty regionalne, gdzie rynek rozwija się najszybciej.

LOT może i poleciałby z Poznania do Paryża, gdyby znalazł tam pasażerów i miał odpowiednie samoloty...

A w bieżącym roku samolotów ubędzie z winy Boeinga. Przy tym LOT musi zwrócić embraery, które miał w leasingu. W takiej sytuacji można wynająć samolot z załogą, ale na to muszą wyrazić zgodę związki zawodowe.

LOT zamyka w tym roku niektóre trasy, bo przynoszą straty. Dokąd pana zdaniem nasza linia powinna latać?

Siatka musi być cały czas dostosowywana do zmieniającego się rynku. Dotychczas była dość stabilna, bo zmianom przeciwne są związki zawodowe. Spędziłem w LOT trzy dni i z moich rozmów wynika, że wszyscy widzą konieczność zmiany siatki. Mówi się o tym od lat, a zmiany nie nastąpiły.

Zlikwidowano połączenie z Dublinem, bo LOT przegrał na tej trasie z Ryanairem. Nie sądzi pan, że Irlandczycy mają najskuteczniejszy marketing na świecie?

Jeśli nachalność nazywa pani skutecznością, to zgoda. Ryanair jest w tej chwili jedyną linią niskokosztową, która nie przynosi strat, bo nie zarabia na lataniu, tylko na sprzedaży pokładowej, rezerwacjach hotelowych, wynajmie samochodów, ma specjalne układy z portami lotniczymi, gdzie wymusza dotacje. Do tego jest najbardziej punktualną linią w Europie. Ma też wyjątkowo dobrych pilotów. Kiedy w Poznaniu na lotnisku są fatalne warunki, widzę, że startuje i ląduje tylko Ryanair.

British Airways i Lufthansa też wynajmują hotele, a SAS na trasie Warszawa – Kopenhaga prowadzi sprzedaż pokładową. Co szkodzi, aby i LOT to robił?

Nie sądzę, żeby to była recepta na sukces. To drobna sprawa, na której nie zbuduje swojej pozycji. A powinien ją budować, sprzedając produkt dobrej jakości po odpowiedniej cenie, atrakcyjnej dla pasażera i dochodowej dla firmy. Czyli mądrze uczestnicząc w szybkim wzroście rynku.

Co chciałby pan przejąć z Lufthansy, która dokonała największego skoku jakościowego w Europie?

Punktualność, wygodne samoloty, bardzo dobry serwis na pokładzie. To nie znaczy, że LOT we wszystkim ustępuje Lufthansie, ale jego serwis jest nierówny. Są pewne trasy i niektóre załogi, gdzie zbliżamy się do światowej czołówki. Są jednak i takie trasy, na których mocno odstajemy. Dotyczy to zwłaszcza lotów dalekich na trasach atlantyckich. Tam jakość jest nieporównywalnie słabsza niż w Lufthansie.

Na światowym rynku lotniczym widzimy tendencję do konsolidacji. Czy sądzi pan, że gdy idą trudne czasy i inne linie się łączą, tworząc potężne grupy, LOT jest w stanie przetrwać sam?

LOT powinien energicznie poszukać sojuszników na Wschodzie i stworzyć w Warszawie centrum przesiadkowe dla latających na Wschód, chodzi zarówno o Rosję i Ukrainę, jak Koreę, Chiny i Japonię. Polska jest sporym krajem, nasz rynek lotniczy jeszcze się nie rozwinął, więc szanse na wzrost są. Taki rozwój i spokojne zarządzanie linią wymaga wielkiej dojrzałości związków zawodowych. Włochy są większym rynkiem lotniczym niż Polska, a Alitalia z silnymi związkami jest bankrutem. Sabena zbankrutowała z powodu nieprofesjonalnego zarządzania właściciela – Swissaira, którego zarząd dbał wyłącznie o własne interesy. Zawsze, kiedy interes jakiejś grupy jest stawiany ponad interes firmy, skutki są opłakane. Z kolei Lufthansa ma rozsądne związki i zbudowała potęgę, bo jest zarządzana żelazną ręką.

Sądzi pan, że to związki zawodowe są największym zagrożeniem dla rozwoju LOT? Dlaczego więc Air France z potężnymi związkami jest najbogatszą linią świata?

Absolutnie nie. Uważam, że sukces naszego narodowego przewoźnika zależy również od rozsądku związków zawodowych i ich postawy uwzględniającej interes firmy, a nie tylko wąskiej grupy zawodowej. W tym biznesie związki niesłychanie się liczą, bo są wyjątkowo silne. Air France mógł tak się rozwinąć, bo Francja to kraj bardzo bogaty, a Paryż to jedna z największych atrakcji na świecie. Poza tym zawsze miał stabilną politykę kadrową, wykształconych menedżerów i silne poparcie rządu, a regionalne porty lotnicze wspierają przede wszystkim narodowego przewoźnika.

Prezes Lufthansy powiedział mi, że gdyby była wola ze strony Polski, byłby zainteresowany LOT. Prezes Swissa Christopher Franz zapewnia, że przejęcie Swissa przez Lufthansę dało szansę na rozwój i nie było nieszczęściem...

A kto powiedział, że byłoby to nieszczęście? Ja nie. To decyzja właściciela, czyli Ministerstwa Skarbu Państwa, który wybrał prywatyzację przez giełdę. Widzę również, że pracownicy LOT boją się Lufthansy, ale i podziwiają jakość świadczonych przez nią usług. Tutaj musi się liczyć nie strach, ale interes pasażerów, bez nich samoloty nie mają po co latać. Ważny jest też interes Skarbu Państwa, aby za swoje akcje uzyskał jak najwięcej.

Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca