Z informacji „Rz” wynika, że dotychczasowe zobowiązania konsorcjum, które będzie budować gazociąg przez Bałtyk, wprawdzie pozwolą utrzymać obecną żeglugę w rejonie Świnoujścia i nie zablokują dostępu dla gazowców, ale gdyby port miał być rozbudowany, to mogą się pojawić problemy.
Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski zapewniał w niedzielę, że statki płynące do Świnoujścia nie będą miały problemów po ułożeniu rurociągu Nord Stream, co jest planowane do końca 2012 r. Minister zaznaczył, że strona polska „nie jest – mówiąc językiem dyplomacji – zachwycona niemiecko-rosyjską inwestycją”. Podkreślił jednak, że dzięki interwencjom premiera Donalda Tuska i jego samego oraz porozumieniu z ministrem spraw zagranicznych Niemiec jest decyzja władz niemieckich i propozycja firmy Nord Stream, dzięki którym „wszystko to, co dziś wpływa do Świnoujścia, nadal będzie wpływało”.
Ale polskie postulaty zostały tylko częściowo uwzględnione. Konsorcjum, które tworzą Gazprom, E.ON, BASF i Gasunie, zgodziło się przesunąć rurociąg bardziej na północ i zagłębić go, dzięki czemu statki płynące do Świnoujścia od strony zachodniej (tzw. podejściem zachodnim) nie będą mieć problemów.
Natomiast w rejonie tzw. podejścia północnego, które może być rozbudowane, dla większych statków rurociąg może być kłopotliwy. Konsorcjum zgodziło się przesunąć trasę rurociągu o ok. 2 km na północ i ułożyć go na głębokości poniżej 16 m. Strona polska postulowała, by został ułożony głębiej ze względu na plany rozbudowy portu.