Niespełna 15 mld euro wyniósł eksport branży motoryzacyjnej za pierwsze dziesięć miesięcy 2012 roku – podsumowała firma analityczna AutomotiveSuppliers.pl. To o 7,7 proc. mniej niż w tym samym czasie rok wcześniej. To oznacza, że za granicę wysłano auta, części i komponenty warte o 1,24 mld euro mniej niż pomiędzy styczniem a październikiem 2011 roku.
Do krajów Unii Europejskiej trafiło ponad 80 proc. całego eksportu, ale dynamika sprzedaży zmalała. Wzrósł natomiast eksport na rynki pozaunijne – o przeszło 10 proc. Wśród największych dziesięciu rynków zbytu tylko na dwóch – Czechach oraz Rosji – odnotowano wzrosty. O blisko 3,5 proc. zmalał eksport do Niemiec – najważniejszego odbiorcy polskiej motoryzacji, o prawie 27 proc. spadł eksport do Włoch, o 1,7 proc. zmalał eksport do Wielkiej Brytanii.
Największą część eksportu – przeszło jedną trzecią - stanową samochody osobowe i dostawcze. Do października wysłano za granicę auta warte 6,34 mld euro. To nieco więcej niż rok wcześniej, ale dynamika tej grupy produktów jest malejąca. Wzrósł natomiast o nieco ponad 4,4 proc. eksport części i akcesoriów, wartych łącznie 5,63 mld euro.
Poprawa wyników w październiku nie oznacza jednak, że w kolejnych miesiącach dane pokażą dalsze wzrosty sprzedaży. Sytuacja na rynkach unijnych jest zła, popyt systematycznie spada. Jak podaje organizacja producentów ACEA, w całym ubiegłym roku liczba nowo rejestrowanych samochodów w krajach unijnych zmalała w porównaniu do roku 2011 o 8 proc. To najniższy poziom od 17 lat. W grudniu popyt spadał na wszystkich najważniejszych rynkach z niemieckim włącznie, który zmalał aż o 16,4 proc. Jeszcze bardziej spadała sprzedaż we Włoszech – o 22,5 proc. i w Hiszpanii – o 23 proc.
Ta sytuacja boleśnie odbija się na polskich fabrykach. Potężny spadek odnotował Opel w Gliwicach, gdzie od stycznia do końca grudnia wyprodukowano 125,5 tys. samochodów, o blisko 50 tys. mniej niż w tym samym czasie rok wcześniej. Spadek popytu odczuł także Fiat w Tychach. Do końca grudnia z zakładu wyjechało 348,5 tys. aut, podczas gdy rok wcześniej prawie 467 tys.