Polska jest czwartym eksporterem mebli na świecie. Sprzedaje za granicą aż 80 proc. produkcji wartej rocznie ponad 25 mld zł. Dlatego mocny złoty szkodzi im jak mało komu.
– Nie możemy dłużej konkurować z Chinami czy Europą Wschodnią. Wychodzimy z segmentu mebli ekonomicznych, wolimy wytwarzać produkty o lepszej jakości, a więc droższe, o wyższych marżach – mówi Krzysztof Duliński z Grupy Nowy Styl, największego w kraju producenta krzeseł, którego sprzedaż w 2006 r. wyniosła ponad 650 mln zł.
Także Mikomax, producent mebli biurowych, nie nastawia się już na konkurencję cenową z zachodnimi firmami. – Przez kilka lat nie podnosiliśmy cen, budowaliśmy swoją pozycję. Teraz są one zbliżone do cen mebli niemieckich czy holenderskich – mówi Jerzy Marcinkowski, dyrektor ds. eksportu w Mikomaksie, który sprzedaje za granicę ok. 50 proc. produkcji. Ceny dla odbiorców zagranicznych wzrosły w ubiegłym roku o ok. 5 – 10 proc. – Powinniśmy dążyć do jak najszybszego przyjęcia euro. Różnice kursowe pożerają nasze zyski – dodaje Marcinkowski.
Na niewielkim plusie jest nadal Adriana, jeden z największych producentów mebli tapicerowanych. Roczne przychody firmy to 300 mln zł, eksport stanowi blisko 100 proc. – Tniemy koszty produkcji, dzięki temu nasza rentowność jest jeszcze powyżej zera. Ale trudno mi powiedzieć, czy będzie tak w przyszłym roku – twierdzi Marek Karwan, prezes spółki. Firma w ramach obniżania kosztów coraz częściej decyduje się na import komponentów, a coraz mniej zamawia u polskich producentów. Adriana rozważa indeksowanie cen kupna i sprzedaży w euro lub funtach.
Firma zapowiada też wprowadzenie na rynek nowych, droższych kolekcji. Trudniej bowiem podnieść ceny starych. Liczy też na zdobycie nowych rynków, na których sprzedaż jest bardziej opłacalna. – Pod koniec 2006 r. rozpoczęliśmy eksport do Francji. W przyszłym podejmiemy współpracę z kolejnym kontrahentem czemu dzięki uzyskamy wyższe marże. Mało opłacalny obecnie jest dla nas eksport do Anglii, ale mamy tam mocną pozycję – opowiada Marek Karwan. Zaznacza, że firma nie będzie rezygnować ze sprzedaży na żadnym z rynków. Liczy na poprawę koniunktury. Powrót na rynek, z którego wcześniej się wyszło, jest zwykle bardzo trudny i kosztowny.