Propozycję przedłożyły górnikom zarządy Budryka i Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której ma być włączona kopalnia. W dokumencie znalazła się m.in. 17-proc. podwyżka płac dla pracowników Budryka w 2007 r. To więcej niż wynegocjowała dla siebie załoga JSW na ten rok (9,5 proc.) i jedna z najwyższych jednorazowych podwyżek płac w branży, np. Kompania Węglowa górnikom żądającym podwyżki o 14 proc. zaproponowała 11 proc.
– Dostaliśmy merytoryczne propozycje, są szanse na porozumienie – mówił ok. godz. 15 Krzysztof Łabądź z Sierpnia ‘80, jednego z czterech związków zawodowych prowadzących akcję protestacyjną. Po propozycjach zarządów górnicy zapewnili, że groźba strajku okupacyjnego pod ziemią została oddalona.
Rozmowy wznowiono w piątek po tym, jak dzień wcześniej prezes Budryka Piotr Bojarski poprosił o ich zawieszenie, by zapoznać się z 13 postulatami górników. Najważniejszym z nich była podwyżka płac średnio o 700 zł, do poziomu zbliżonego do płac w JSW.
Rozmowy łatwe nie były, bo strajkujący nie chcieli rozmawiać w obecności pięciu związków, które do strajku się nie przyłączyły. Związkowcy siedzieli więc w różnych salach, między którymi przez kilka godzin krążyli szefowie Budryka i JSW oraz były dyrektor kopalni i były wiceminister gospodarki Jerzy Markowski (pełnił rolę negocjatora). Prowadzenie rozmów utrudniało też odrzucenie przez zarządy postulatów dotyczących zakwalifikowania protestu jako urlopu oraz niewyciągania wobec nich konsekwencji.
– Ja tego nie podpiszę – mówił Piotr Bojarski, prezes Budryka, którego ponad tydzień temu strajkujący uwięzili w gabinecie na ponad dobę.– Poza tym to nie na wniosek szefostwa Budryka, ale policji prokuratura zajmuje się sprawą zniszczeń spowodowanych przez protestujących w budynku zarządu – zauważa Jarosław Zagórowski, prezes JSW.