Od kwietnia zdrożeje gaz, najpewniej o około 10 proc. Ale już teraz szef największej firmy w branży PGNiG ostrzega, że taka podwyżka będzie za mała. I zapowiada, że wystąpi do Urzędu Regulacji Energetyki o zgodę na kolejne. By spółka wychodziła na plus, potrzebna jest zwyżka cen o 30 proc.

– Jeśli ceny wzrosną o 10 proc., a nie sądzę, by prezes URE zgodził się na więcej, nie zrekompensuje nam to strat ze stycznia i lutego – mówi „Rz” prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Krzysztof Głogowski. – W następnych kwartałach firma będzie musiała składać w URE kolejne wnioski o podwyżkę.

PGNiG, które obsługuje ok. 6,4 mln klientów indywidualnych i firm, sprzedaje gaz z krajowych złóż i sprowadzany z zagranicy. Wydobycie jest wyjątkowo tanie, ale to zaledwie jedna trzecia ceny gazu rosyjskiego czy azjatyckiego, jaki kupuje polska firma. Własna produkcja pokrywa tylko około 30 proc. krajowego zapotrzebowania, reszta to import.

PGNiG nie może podnieść cen bez zgody URE. W najbliższych dniach prześle mu nowy wniosek w tej sprawie. Poprzedni – z listopada 2007 roku – jest nieaktualny, bo dopiero teraz minister gospodarki wydał nowe rozporządzenie dotyczące taryf. Wówczas spółka proponowała 8 – 9-proc. wzrost cen. Teraz na pewno będzie to więcej, ale prezes PGNiG nie ujawnia szczegółów.

Spółka, choć narzeka, to z dotychczas opublikowanych danych wynika, że w okresie styczeń – wrzesień 2007 r. miała rekordowe wyniki finansowe. Jak będą wyglądały po podsumowaniu całego roku, okaże się 28 lutego.