piotr nisztor
Odwołany niedawno zarząd Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych (PERN) Przyjaźń podejrzewał, że pracownicy spółki mogli brać udział w kradzieży paliwa z rurociągu – dowiedziała się „Rz”.
Sprawa wyszła na jaw w grudniu 2007 r., gdy doszło do wycieku do Wisły oleju opałowego. – Nie bilansowały się nie tylko ilości oleju opałowego, ale także benzyny – mówi „Rz” Artur Zawartko, były prezes PERN. – Jednak początkowo nie mówiono, że wyciekła także benzyna. Dopiero gdy zorientowano się, że nie zgadza się jej ilość, zaczęto mówić także o jej wycieku – przyznaje. Byłego prezesa zaskoczyły wyjaśnienia funkcyjnych pracowników PERN w tej sprawie. – Raz mówiono, że benzyna wyparowała. Potem przekonywano mnie, że wsiąkła w naturalny magazyn i nie da się jej wydobyć. Wreszcie tłumaczono, że nie ma się czym przejmować, bo produkt jest ubezpieczony – opowiada Zawartko.
Grzegorz Witkowski, szef rurociągów finalnych PERN, członek rady nadzorczej spółki, mówi: – Byłem w czasie wycieku odpowiedzialny za usunięcie jego skutków. Dlatego wiem, że taka sytuacja nie mogła mieć miejsca – uważa. Do wyjaśnienia sprawy powołano specjalną komisję wewnątrz spółki. Trwa też audyt wewnętrzny. Z wstępnych ustaleń wynika, że PERN utracił paliwo warte ok. 1 mln zł.
Zarząd kierowany przez Zawartkę zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Sprawę badają śledczy we Włocławku. – 10 marca 2008 r. wydałem postanowienie o włączeniu tego wątku do śledztwa dotyczącego wycieku oleju do Wisły i spowodowania zanieczyszczenia rzeki stanowiącego zagrożenie dla ekosystemu – mówi „Rz” prowadzący sprawę prokurator Michał Trafny z włocławskiej prokuratury. Dziś przesłuchany w tej sprawie ma być Zawartko. – Ze złożonego zawiadomienia wynika, że wyciek oleju opałowego do Wisły mógł być skutkiem ubocznym kradzieży paliwa z rurociągów – mówi prokurator Trafny.