Przedstawiciele firm wynajmujących auta nie mają wątpliwości, że utrzymanie auta w należytym stanie technicznym to obowiązek pracodawcy lub zarządzającego parkiem samochodowym.
Niedawno do serwisu Carolina Car Company na warszawskiej Woli przyjechała klientka na sprawdzenie stanu technicznego pojazdu. Gdy diagnosta powiedział jej, że badanie jest ważne do 2009 roku, wyjaśniła, że kazano jej przyjechać na przegląd po 15 tysiącach kilometrów. – Wciąż są tacy użytkownicy, którzy uważają, że wystarczy jedna wizyta w serwisie na 20 tysięcy kilometrów przy okazji obowiązkowego przeglądu – przyznaje Rafał Wolski z Express Rent, jednej z kilkudziesięciu firm wynajmującej samochody. Jego zdaniem w ostatnich latach poprawia się jednak poziom odpowiedzialności użytkowników oraz ich wiedzy technicznej. W efekcie samochody firmowe coraz rzadziej trafiają do serwisów i coraz mniej jest mandatów za ich zły stan techniczny. Do historii przeszły już czasy, gdy na pytanie, jaki samochód najszybciej pokonuje wysokie krawężniki, prawidłowa odpowiedź brzmiała: służbowy.
Wciąż jednak część kierowców nie robi przy samochodzie nic więcej ponad niezbędne uzupełnienie paliwa. Młodszy aspirant Marek Zajdel z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie ocenia, że w dużo lepszym stanie są małe samochody służbowe niż furgonetki lub ciężarówki. Większy jest też poziom odpowiedzialności użytkowników małych pojazdów.
– Miałem przypadek, gdy kierowca cysterny z benzyną odmówił dokonania na drodze wymiany przepalonych żarówek, twierdząc, że od tego są mechanicy. Wezwany właściciel auta przyjechał eleganckim mercedesem i sam zabrał się do naprawy. Kierowcę zwolnił, gdy się dowiedział, że odmowa wymiany żarówek groziła wysokimi kosztami holowania niesprawnej cysterny w asyście straży pożarnej – opowiada aspirant Zajdel.
– Wydanie sprawnego auta jest obowiązkiem fleet managera, do jego obowiązków należy też zapewnienie dostępu do serwisu umożliwiającego bezproblemowe, czyli szybkie oraz bezgotówkowe, usunięcie zauważonych usterek, np. przepalonej żarówki, niskiego poziomu oleju, wymianę klocków hamulcowych lub zweryfikowanie stanu technicznego auta – wylicza Jacek Częścik, członek zarządu Stowarzyszenia Kierowników Flot Samochodowych. Podkreśla jednak, że pierwszym kontrolerem stanu pojazdu jest użytkownik i to do jego codziennych obowiązków należy sprawdzenie ciśnienia w kołach, kontrola oświetlenia i upewnienie się, że poziom oleju silnikowego jest właściwy. – Jeśli ma jakiekolwiek wątpliwości, winien udać się do najbliższej ASO lub prosić o pomoc ubezpieczeniowe assistance. W żadnym wypadku nie powinien używać niesprawnego auta. Na szczęście coraz więcej samochodów jest wyposażonych w czujniki poziomu oleju czy też w systemy informujące o niskim ciśnieniu powietrza w oponach. Wszystko to w połączeniu z systematycznym szkoleniem kierowców firmowych sprawia, że do rzadkości należą przypadki zatarcia silnika czy jazdy kilka kilometrów na kołach bez powietrza. Ja przynajmniej w swojej karierze czegoś takiego nie doświadczyłem – zapewnia Jacek Częścik.