Nie mamy co liczyć na obniżkę akcyzy na paliwa. Powód? Szybciej niż cena benzyny rosną nasze pensje, poza tym dochody państwa z podatków ciągle nie są tak wysokie, jak zaplanował rząd.
– Wpływy z VAT powinny po czterech miesiącach sięgnąć ponad 33,3 proc. zaplanowanej kwoty 112,69 mld zł. Tymczasem wyniosły one 32,2 proc. planu – wyjaśnił Jacek Kapica, wiceminister finansów, na spotkaniu z dziennikarzami. – Jeszcze gorzej przedstawia się sytuacja z akcyzą, tutaj realizacja sięga zaledwie 31,8 proc. założonej kwoty 52,2 mld zł, a akcyzy od paliw tylko 29,6 proc. W tym wypadku także powinna osiągnąć 33,3 proc.
Zdaniem wiceministra niższe wpływy od zaplanowanych w ustawie budżetowej wynikają z faktu, że w 2007 r. zbyt optymistycznie założono bardzo wysoki wzrost dochodów podatkowych. – W budżecie 2007 roku niedoszacowano wpływy, w konsekwencji realizacja budżetu była dużo lepsza – mówi Kapica. – Na ten rok założono więc dużo wyższe kwoty, tyle tylko, że byłyby one do osiągnięcia przy wzroście gospodarczym na poziomie 6 – 6,5 proc. PKB, a mamy 5,5 proc. PKB.
Poza tym ceny paliwa rosną wolniej (4 proc. od początku roku) niż pensje (wzrost o 6 proc.). Nie ma też gwarancji, że ceny na stacjach spadną, jeśli do obniżki podatku dojdzie.
Resort finansów porównał ceny oleju i benzyny w Polsce i w Niemczech. U naszych sąsiadów za litr paliwa na stacji płacimy więcej, ale po odjęciu wszystkich podatków ceny są tam niższe. Oznacza to, że marże naszych hurtowników i sprzedawców są wyższe niż w Niemczech. – Kto konsumuje tę marżę? – pyta wiceminister.