Obecnie koniunktura w branży nawozów jest bardzo dobra. Czy nie obawia się pan, że zanim dojdzie do przejęcia, pogorszy się?
Wszystkie analizy pokazują, że zmiana tej tendencji jest odległa w czasie. Spodziewamy się jeszcze co najmniej kilku lat wzmożonego popytu. Ma to m.in. związek z dużym zapotrzebowaniem na rośliny energetyczne, które przeznaczane są na produkcję biopaliw.
Tarnów stawia jednak przede wszystkim na tworzywa konstrukcyjne i ten segment chce rozwijać. Nawozy mają stanowić niedużą część przychodów spółki.
Tarnów w prospekcie emisyjnym jako najważniejsze projekty, na które chce pozyskać środki, wskazał inwestycje w segmencie tworzyw. Ale to nie znaczy, że nie jest zainteresowany częścią nawozową. Jeśli staniemy się większościowym akcjonariuszem spółki, będziemy przekonywać zarząd ZA Tarnów, by firma rozbudowała moce produkcyjne w tym segmencie do ok. 1 mln 200 tys. ton rocznie. Oznaczałoby to postawienie kolejnej instalacji o mocy ok. 400 tys. ton.
Ile jest gotów zapłacić Ciech za Tarnów i Kędzierzyn?
10 września minister skarbu ma ogłosić ramy strategii dla branży chemicznej, a także poinformować, kto będzie jej integratorem. Do tego czasu dopracujemy wszystkie szczegóły finansowe. Możliwe jest nie tylko kupno, ale też połączenie tych spółek lub wniesienie ich aportem do Ciechu przez Naftę Polską i Skarb Państwa. Jeśli chodzi o finansowanie, przewidujemy, że oprócz naszych zysków i kredytów w tym roku będziemy mieć dodatkowy zastrzyk gotówki. Chcemy sprzedać pakiet akcji Polskiego Towarzystwa Ubezpiecze- niowego, za który możemy dostać kilkaset milionów zło-tych. Kilka zainteresowanych firm jest już na etapie due dilligence. Poza tym na przeło- mie października i listopada powinniśmy sprzedać naszą warszawską nieruchomość przy ul. Jasnej wartą kilkadziesiąt milionów złotych. Nie ma jeszcze decyzji co do 2-hektarowej działki przy Powązkowskiej.