Pierwsze kontrakty na import ziarna z Ukrainy podpisały Zakłady Tłuszczowe w Kruszwicy należące do amerykańskiego potentata na tym rynku – Bunge. Spółka nie udziela jednak na ten temat wielu informacji. – Są to nieduże ilości rzepaku, cena ukraińskiego ziarna jest zbliżona do cen polskiego – zapewnia Ewa Siedlecka, rzecznik prasowy ZT Kruszwica.
Polscy rolnicy starają się zachować zimną krew, choć ceny rzepaku w skupie spadły w ciągu dwóch miesięcy o 20 proc. Teraz wynoszą ok. 1200 zł za tonę, na początku lata zbliżały się do 1,5 tys. zł. – Ukraiński rzepak jest gorszej jakości od naszego, dlatego nie stanowi dla nas konkurencji, tym bardziej że jego cena poszła już w górę – przekonuje Edward Warych, wiceprezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku.
Analitycy nie mają jednak wątpliwości, że w najbliższych latach Europa będzie importowała coraz więcej rzepaku ze Wschodu. W bieżącym sezonie (lipiec 2008 – czerwiec 2009) zapowiada się, że państwa postsowieckie wyeksportują 2,9 mln ton rzepaku wobec 1,1 mln ton sezon wcześniej. Na Białorusi plony i zbiory wzrosły o połowę, poprawiły się również na Ukrainie i w Mołdawii.
Na Ukrainie w niektórych regionach plony rzepaku osiągnęły 3,5 t/ha, podczas gdy do niedawna wynosiły zaledwie 1 t/ha. Ponieważ kraj ten nie ma zbyt wielu magazynów zbożowych, jest skazany na eksport. – Pierwszy poważny kontrakt podpisano w Niemczech na 40 tys. ton, za nim przyjdą kolejne – przewiduje Witold Rotniewicz z Zespołu Monitoringu Zagranicznych Rynków Rolnych.
ADM Szamotuły – drugi obok Bunge największy producent oleju w kraju – zastanawia się nad możliwością importu rzepaku z Ukrainy. – Przeszkodą jest dla nas transport. Tylko dlatego nie zdecydowaliśmy się jeszcze na podpisanie kontraktów – mówi nasz informator.