Kryzys finansowy stał się w Rosji kryzysem gospodarczym. Kłopoty mają nie tylko tracące płynność banki, ale i koncerny przemysłowe. Zaczyna im brakować klientów, bo rosyjskie firmy budowlane i przemysł metalowy ograniczają zakupy z braku kredytów obrotowych.
Wskutek gwałtownych spadków ceny ropy i metali kolorowych grunt pod nogami tracą też koncerny wydobywcze (Rosnieft, Łukoil, Surgutnieftiegaz) i metalurgiczne (Norylski Nikiel, Nowolipecki Metalurgiczeski Kombinat, Magnitogorski Metalurgiczeski Kombinat) i produkujący aluminium Rusał.Kłopoty ma nawet światowy lider branży – koncern Gazprom. W poniedziałek Standard & Poor’s zmieniła prognozę ratingową należącego do koncernu Gazprombanku (trzeci co do wielkości w Rosji) ze „stabilny” na „negatywny”. Wcześniej sam Gazprom otrzymał rating BBB „negatywny”.
Spadek cen ropy poniżej 60 dol. za baryłkę pogrąża rosyjskie koncerny naftowe. Przy niskich cenach oraz wysokich obciążeniach podatkowych i celnych na każdej tonie tracą co najmniej 34 dol. Według specjalistów ich tegoroczne dochody może uratować tylko dwukrotne obniżenie cła eksportowego na ropę, do kwoty ok. 180 dol./tonę. Na razie rosyjski rząd nie podjął takiej decyzji.
Przemysł metalurgiczny z braku popytu ograniczył produkcję już o jedną czwartą. – Większość zakładów przechodzi na pracę cztery dni w tygodniu, wysyła ludzi na urlopy czy pracuje na jedną zmianę. Magnitogorski Kombinat zwolnił ok. 10 procent załogi, czyli 3 tys. ludzi – mówi „Rz” Maksim Chudałow, analityk rynku metali finansowo-inwestycyjnej kompanii Metropol z Moskwy.
Zła jest też sytuacja w Norylsku, gdzie pracę może stracić 5 tys. z liczącej 87 tys. osób załogi największego na świecie producenta niklu (20 proc. światowego rynku), kobaltu, palladu i platyny. – W ciągu ostatniego miesiąca nikiel potaniał trzykrotnie, miedź – dwa razy, a platyna i pallad o ok. 30 proc. Stąd decyzje koncernów o wycofywaniu się z inwestycji, szczególnie za granicą – podkreśla Maksim Chudałow.