Firmy sprzedające energię odbiorcom indywidualnym zaczęły składać w Urzędzie Regulacji Energetyki wnioski o podwyżkę cen od 1 stycznia. Z dokumentów, które już trafiły do URE, wynika, że domagają się bardzo wysokich podwyżek. Szef Urzędu Mariusz Swora nie ujawnia, jak duże są oczekiwania, ale energetycy mówią o możliwości wzrostu cen samej energii nawet o 30 proc.
– Ceny, które zaproponowały przedsiębiorstwa we wnioskach taryfowych dla gospodarstw domowych, są przerażające – stwierdził prezes Swora. – Uważam, że są zawyżone, co będziemy weryfikować w toku postępowania taryfowego.
By podwyżki mogły wejść w życie od 1 stycznia 2009 r., szef URE powinien je zaakceptować do 17 grudnia. Czeka go trudne zadanie – ograniczenia apetytów spółek, w momencie gdy sytuacja na rynku sprzyja wzrostom cen dla odbiorców.
– Podwyżka 30-proc. jest jak najbardziej możliwa ze względu na wzrost cen hurtowych – mówi „Rz” Marek Kulesa z Towarowej Giełdy Energii.
Spółki przenoszą w taryfy te koszty, które wymuszają wytwórcy, czyli elektrownie. Te ostatnie z kolei narzekają na rosnące koszty węgla i konieczność dokupienia pozwoleń na emisję dwutlenku węgla, bo limity, które im przydzielono, nie są wystarczające. Poza tym, choć elektrownie przestaną już płacić akcyzę (20 zł za megawatogodzinę) i zostaje ona przeniesiona na dystrybutorów, to jednak nie zamierzają obniżyć ceny o całą kwotę podatku, a jedynie o ok. 10 zł.