Takie informacje, powołując się na źródła w koncernie Gazprom, podał rosyjski dziennik „Kommiersant”. Tym samym gazeta potwierdziła obawy, które od niedawna przedstawiają eksperci.
Polska wciąż nie otrzymuje odpowiednich ilości rosyjskiego gazu, bo z umowy nie wywiązuje się RosUkrEnergo – spółka pośrednicząca w handlu rosyjskim gazem, należąca do Gazpromu i ukraińskich biznesmenów. Na dodatek ponieważ spółka ma być zlikwidowana, nawet nie odpowiada na wnioski PGNiG o wznowienie dostaw surowca.
Niektórzy eksperci uważają, że to jeden z elementów rosyjskiej gry wobec Polski: Gazprom zgodzi się przejąć zobowiązania RosUkrEnergo wobec PGNiG, o ile będzie mógł uzyskać coś w zamian. Co? „Kommiersant” napisał, że chodzi o ustępstwa w sprawie opłat za tranzyt rosyjskiego gazu rurociągiem jamalskim, biegnącym przez nasz kraj.
Niektórzy eksperci w Polsce uważają jednak, że Gazprom może próbować uzyskać jeszcze inne korzyści – na przykład zmianę sposobu wyliczania ceny za gaz, jaki sprzedaje Polsce w ramach wieloletniego kontraktu. Umowa z RosUkrEnergo opiewała na trzy lata i wygasa z końcem tego roku, a PGNiG potrzebuje na jej miejsce nowej. W przeciwnym razie już następnej zimy w kraju może zabraknąć gazu. Wicepremier Waldemar Pawlak uspokajał wczoraj, że problemy z dostawami od RosUkr-Energo nie powodują problemów z zaopatrzeniem kraju w gaz.