Licząca blisko 6 tys. firm branża ma kłopoty ze spadkiem zamówień za granicą. Trudno się temu dziwić. – Nasz rynek meblarski jest uzależniony od koniunktury w krajach zachodniej Europy. A tam konsumenci zaczęli przesuwać zakupy tego typu dóbr trwałego użytku na lepsze czasy – tłumaczy Radosław Łukaszczuk z DM Millennium. Jego zdaniem dynamika spadku popytu na meble w krajach starej Unii może być dwucyfrowa.
Wkrótce pokażą to statystyki. W pierwszym półroczu 2008 było jeszcze całkiem nieźle. Wartość polskiego eksportu mebli przekroczyła 10,5 mld zł, a wartość produkcji sprzedanej całej branży sięgnęła 11 mld zł. Ale choć Ogólnopolska Izba Gospodarcza Producentów Mebli nie ma jeszcze danych za drugie półrocze, to już wiadomo, że wyniki za ten okres będą słabsze. A w pierwszym kwartale tego roku spadną jeszcze bardziej. – Część firm będzie miała coraz większe kłopoty z płatnościami. Niektóre upadną – uważa Tomasz Starus, dyrektor działu oceny ryzyka w Euler Hermes.
Producenci twierdzą, że coraz większym problemem staje się ubezpieczanie należności za granicą. – Widać to zwłaszcza w państwach nadbałtyckich, w Wielkiej Brytanii, nie mówiąc o Rosji czy Ukrainie – twierdzi Maciej Formanowicz, prezes Forte. Sytuacji eksporterów nie poprawia nawet osłabiający się złoty. Nieustanne gwałtowne wahania kursów skutecznie utrudniają planowanie finansowe.
Pogarszająca się sytuacja branży może doprowadzić do zmian w jej strukturze. Część małych firm będzie musiała połączyć się z większymi podmiotami, by skuteczniej konkurować w okresie bessy. Z kolei duże przedsiębiorstwa nie ukrywają, że kryzys stworzy okazje do przejęć, dzięki którym mogłyby zwiększyć skalę produkcji lub rozszerzyć asortyment. Jednak na takie działania będą mogły pozwolić sobie tylko firmy dysponujące zapasem kapitału. Banki bowiem podchodzą teraz do meblarstwa z wyjątkową rezerwą.
Zapaść na rynku mebli ciągnie w dół także poddostawców branży, w tym producentów tarcicy i drewna litego. Świadczą o tym wyniki produkcji branży drzewnej z ostatniego kwartału ubiegłego roku. – Od jesieni zaczęła się gwałtowna jazda w dół. Jeśli w październiku 2008 roku przemysł drzewny zmniejszył produkcję o 10 proc. w porównaniu z październikiem roku poprzedniego, to w listopadzie spadek wyniósł już 25 proc. – informuje Bogdan Czemko, dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego. Drastycznie obniżyła się rentowność tej branży: w końcu 2007 roku kształtowała się jeszcze na poziomie 5,6 proc. Tymczasem za trzy kwartały ubiegłego roku spadła do zaledwie 0,4 proc.