Pasażerowie odczuwają to na własnej skórze, bo linie lotnicze tną połączenia i uziemiają samoloty. Do końca stycznia tego roku europejscy przewoźnicy odstawili „na kołki” 238 maszyn. Bilety na razie nie drożeją, bo konkurencja na rynku jest zażarta.

– LOT jest jedną z tych linii, które najszybciej potrafiły dostosować podaż do popytu – chwalił polskiego przewoźnika Schulte-Strathaus. Wyniki nie są aż tak optymistyczne: tylko w styczniu LOT przewiózł o 65 tys. (czyli 22 proc.) pasażerów mniej niż w tym samym miesiącu 2008 roku. Wpływy z przewozów w Polsce były w styczniu mniejsze o 19 proc. od przewidzianych w budżecie firmy, zaś na północnoatlantyckich – aż o 21 proc.

Szef AEA, która jest organizacją lobbingową europejskich linii lotniczych, ujawnił, że w przyszłym tygodniu spotka się z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Będzie się tam domagał wsparcia dla branży.

– Nie chcemy, tak jak sektor bankowy czy motoryzacja, finansowej pomocy od państwa. Wezwiemy natomiast Komisję, aby natychmiast podjęła działania zapobiegające dalszemu wzrostowi kosztów usług lotniskowych, kontroli lotów i ochrony lotnisk. Nie chodzi nam w żadnym wypadku o ograniczenie środków bezpieczeństwa. Ważne jest natomiast to, aby Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego rozszerzała wymagania prawne tylko wtedy, gdy w sposób oczywisty i pilny wymagają tego względy bezpieczeństwa. W przeciwnym wypadku jej działalność stanie się źródłem niepotrzebnych dodatkowych kosztów.

Pełne wyniki finansowe LOT za ubiegły rok rada nadzorcza polskiego przewoźnika pozna w najbliższy wtorek. Dzisiaj nieoficjalnie wiadomo tylko, że LOT na działalności podstawowej, czyli lataniu, stracił ponad 150 mln złotych. Do tego dojdą jeszcze nietrafione transakcje zabezpieczające ceny kupna paliwa oraz straty spółek zależnych.