W zeszłym tygodniu przedstawicielom Aero nie udało się w Świdniku rozpocząć negocjacji pakietu gwarancji pracowniczych. Związkowcy najpierw zażądali od czeskiej firmy szczegółowego planu rozwoju PZL.
– Po czterech godzinach dyskusji o przyszłości zakładów nadal nie było jasności, co zmienią w firmie i na co postawią Aero Vodochody. Zażądaliśmy więc, by inwestor skonkretyzował i przedstawił swój projekt inwestycji na piśmie. Dopiero gdy nas przekona, rozpoczniemy uzgodnienia socjalne — mówi Ryszard Kość, szef zakładowej Solidarności.
Związkowcy nie kryją, że skuteczniej przemawiają do nich propozycje inwestycyjne konkurenta Aero, europejskiego potentata helikopterowego Agusta Westland, którego zamówienia już zapewniają jedną trzecią wartości przychodów ”Świdnika”.
Słabnąca koniunktura w przemyśle lotniczym nie zniechęca ARP do prywatyzacji PZL. – Sądzimy, że jest to dobry moment na sprzedaż Świdnika – przekonywał wczoraj Wojciech Dąbrowski prezes ARP. Dodał, że choć agencji zależy, by przed podpisaniem umowy z inwestorem zamknąć negocjacje z pracownikami, to uzgodnienie pakietu socjalnego nie jest warunkiem sprzedaży spółki.
ARP wybrała do rozmów Aero Vodochody, bo czeska oferta w ocenie agencji jest lepsza od złożonej przez Agustę Westland. Ponieważ ARP nie ujawnia szczegółów prywatyzacji, pojawiły się spekulacje, iż Czesi zaproponowali za Świdnik kwotę o 6o proc. wyższą od Włochów którzy, według nieoficjalnych szacunków, chcieli kupić PZL za ok. 180 mln zł.