Na budowę południowej obwodnicy Warszawy, która ma m.in. ułatwić dojazd do lotniska, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad chciała wydać 1,7 mld zł. Najniższa złożona w przetargu oferta opiewała na ponad 600 mln zł mniej. To ostatnio standard w rządowych przetargach na budowę dróg. Jeżeli ta tendencja się utrzyma, być może uda się zrealizować tegoroczny rządowy plan budowy dróg, mimo że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad do dyspozycji ma otrzymać mniejsze, niż planowano jeszcze pół roku temu, środki.
Budżet ośmiu rozstrzygniętych od początku roku przetargów przewidziany był na 7,8 mld zł. Najniższe złożone przez firmy budowlane oferty opiewają w sumie na 6,2 mld zł.
– Pojawianie się coraz niższych cen to nic nadzwyczajnego w obecnych czasach – mówi Krzysztof Kozioł, rzecznik Budimeksu. Firma złożyła m.in. najniższe oferty w dwóch rozstrzygniętych w tym roku przetargach.
Zdaniem Kozioła materiały potaniały od początku roku od kilku do nawet kilkudziesięciu proc. A kosztorysy GDDKiA były tworzone w czasach najwyższych cen materiałów i kosztów robocizny. – Nasze ceny spadły, ale obniżyły się też żądania finansowe podwykonawców, więc niższe marże nam się bilansują – twierdzi Andrzej Rybarczyk, wiceprezes Hochtief Polska.
Kolejnym czynnikiem wpływającym na spadek cen jest coraz większa konkurencja o rządowe kontrakty. Polska ma dziś do dyspozycji środki na budowę infrastruktury nieporównywalnie większe niż jakikolwiek inny kraj europejski. To przyciąga kolejnych chętnych.