– Małe są nadzieje, aby przewozy pasażerskie wzrosły w tym roku – stwierdzili szefowie największych linii lotniczych podczas dorocznej konferencji IATA w Kuala Lumpur. Kolejne linie informują o stratach poniesionych w całym ubiegłym roku i w I kwartale tego roku. Cały ten rok światowe lotnictwo ma zakończyć stratą w wysokości 9 mld dolarów. Straty za pierwszych pięć miesięcy tego roku sięgają już 4,7 mld dol. Nie tylko więc polski LOT ma kłopoty finansowe i traci pasażerów – podobne problemy są dziś zmorą całej branży lotniczej.
Ostatnia odsłona kłopotów światowego lotnictwa zaczęła się w ubiegłym roku, kiedy ropa kosztowała ponad 140 dolarów za baryłkę. Potem przyszedł kryzys gospodarczy, najgłębszy od lat 30., i gwałtowny spadek przewozów, a później jeszcze świńska grypa. Teraz ropa znów zaczęła drożeć.
[wyimek]3,5 tys. pracowników zamierza zwolnić francuski przewoźnik Air France[/wyimek]
Przewidując dalsze kłopoty, kolejne linie odkładają odnowienie floty. Według wyliczeń IATA wartość przełożonych na późniejszy termin dostaw nowych samolotów sięga pół biliona dolarów. I nie ma już znaczenia, że nowoczesne maszyny są oszczędniejsze, co w dzisiejszych czasach, kiedy paliwa znów drożeją, bardzo się liczy.
– Ja po prostu nie mam pieniędzy, to co mogę zrobić – tłumaczył wczoraj prezes największej linii indyjskiej Air India Arvind Jadhav, który zamówił nowe samoloty u Boeinga, w tym 27 dreamlinerów o wartości 8 mld dol. W przypadku LOT dostawy nowych maszyn nie są problemem, bo dwa brazylijskie embraery, które nasz przewoźnik miał odebrać w tym roku, przejął polski rząd dramatycznie potrzebujący nowych maszyn dla VIP-ów. Dreamlinery przylecą od Boeinga najwcześniej w drugiej połowie przyszłego roku, kiedy sytuacja powinna się już nieco ustabilizować, a program naprawczy przyniesie pierwsze efekty.