Niepotrzebne były ostre wypowiedzi związkowych liderów, a nawet pogotowie strajkowe ogłoszone wczoraj w Polskiej Miedzi. – Prywatyzacja KGHM nie wchodzi w grę – stwierdził wicepremier Grzegorz Schetyna. – To nasze zobowiązanie jeszcze z kampanii wyborczej – dodał w rozmowie z TVN 24.
To oznacza, że zapowiedź ministra skarbu o zamiarze sprzedaży od 10 do 41 proc. akcji KGHM przedstawiona przy okazji wtorkowej zapowiedzi przyspieszenia prywatyzacji, zostanie jedynie na papierze.
Propozycję, co zresztą przyznał we wtorek sam minister Grad, musi bowiem zaaprobować (po jej prezentacji 28 lipca) cała Rada Ministrów. – To tylko katalog spółek, z których możemy potencjalnie skorzystać, sprzedając ich akcje i odnosząc się do potrzeb budżetu. Co nie znaczy, że skorzystamy – podkreślał Grad. – Chcemy pokazać, jak 37 mld zł w ciągu 18 miesięcy może uchronić budżet choćby przed koniecznością podnoszenia podatków.
W takim samym tonie wypowiadał się wczoraj wicepremier Schetyna: – To jest na razie plan. A nawet nie plan, tylko możliwość, którą ma Skarb Państwa.
Nakreślony we wtorek przyspieszony plan prywatyzacji nie różnił się zbytnio od przedstawionego wiosną ubiegłego roku przez resort skarbu programu na lata 2008 – 2011. Wówczas MSP także zakładało prywatyzację całej energetyki, chemii, Ciechu, Ruchu i sprzedaż resztówek, m.in. w bankach oraz TP SA. Wszystkie te transakcje miały w sumie dać 30 mld zł. Tyle tylko, że wówczas skarb planował rozłożyć to przedsięwzięcie na cztery lata, a teraz miałby się z nim uporać do końca przyszłego roku.