Sześć dużych firm windykacyjnych w pierwszym półroczu tego roku dostało do odzyskania wierzytelności o wartości 5,3 mld zł. To o prawie 60 proc. więcej niż w I półroczu 2008 r.
Z danych przesłanych nam przez windykatorów wynika, że większa część tego portfela to zlecenia klientów. Wrocławska grupa Kruk i Koksztys wyróżniają się pod tym względem. Pierwsza z wymienionych firm w minionych dwóch kwartałach kupiła wierzytelności warte 1,1 mld zł (w I półroczu 2008 r. za 151 mln zł).
– Cały czas rośnie zainteresowanie banków monitoringiem płatności. Trafiają do nas kredyty z zaledwie dwudniowym opóźnieniem w spłacie raty – mówi Jarosław Długi, dyrektor sprzedaży w firmie APS Poland.
Co takiego robią windykatorzy? Dzwonią do spóźnialskiego klienta i próbują ustalić dwie rzeczy: dlaczego nie zapłacił raty czy rachunku w terminie i kiedy najwcześniej może to zrobić. – Zwiększają się także zlecenia windykacji bezpośredniej. Nasi klienci coraz szybciej reagują, kiedy ich klient nie spłaca zobowiązań – tłumaczy Jarosław Długi. – Wystarczą dwie niezapłacone na czas raty i chcą, żeby windykator złożył wizytę nierzetelnemu płatnikowi.
Nowością są zlecenia aktualizacji baz danych kontaktowych. Windykatorzy mają odnaleźć namiar na klientów, którzy zalegają z płatnościami, a np. bank nie ma z nimi żadnego kontaktu.