Dzięki przepisom, które weszły w życie 1 lipca, branża tytoniowa miała wyjść z impasu. Dziś firmy tytoniowe przyznają, że sytuacja jest wciąż patowa.
– Producenci nadal mają zapasy ze starymi znakami akcyzy, a co gorsza, nie mogą ich sprzedać – mówi Krzysztof Kępiński, kierownik ds. relacji z rządem w British American Tobacco, firmie numer trzy na rynku tytoniowym.
Problemy branży zaczęły się pod koniec 2008 r. Tuż po tym, jak największe firmy zrobiły zapasy przed kolejną podwyżką akcyzy, zmieniły się przepisy dotyczące banderol. Zgodnie z regulacjami papierosy ze starym znakiem akcyzowymi mogły być w obrocie tylko do końca czerwca 2009 r. Od 1 lipca papierosy ze starymi znakami mogą trafiać do sklepów po warunkiem naklejenia na nie tzw. banderoli legalizacyjnej za 1,3 zł.
Perspektywa dodatkowych wydatków powodowała, że hurtownicy i sprzedawcy już wczesną wiosną ograniczyli niemal do zera zakupy papierosów ze starymi znakami akcyzy. Do ich kupowania miał zachęcić zapis nowelizacji ustawy akcyzowej z czerwca 2009 r. mówiący, że koszty naklejania banderol legalizacyjnych można przerzucić na konsumentów.
Przepisy weszły w życie, a hurtownie i sklepy nadal nie chcą kupować od producentów papierosów ze starymi znakami. Odmawiają nawet wtedy, gdy to koncerny biorą na siebie koszt naklejenia banderoli legalizacyjnej. Tłumaczą, że palacze w Polsce przyzwyczaili się, że cena papierosów jest wydrukowana na paczce. – Tymczasem ceny z doliczoną banderolą legalizacyjną nie ma na opakowaniu, co może prowadzić do nieporozumień – uważa Hubert Zawadzki, rzecznik Philip Morris Polska, lidera rynku papierosów.