W ten sposób przewoźnicy ściągają z rynku gotówkę, która ma im pomóc przetrwać najtrudniejszy okres na naszej półkuli — zimę. Wtedy kasują najwięcej połączeń, zamiast większych podstawiają mniejsze maszyny, aby możliwie ograniczyć koszty.
To dlatego dziś podróże lotnicze obojętne jaką klasą i na jakiej trasie sprawiają wrażenie, że branża wyszła z kryzysu. Samoloty wypełnione najczęściej do ostatniego miejsca latają bardziej punktualnie. Trudno „załapać się” na bezpłatną przesiadkę do lepszej klasy, bo miejsca zajęte. Coraz częściej zdarza się, że kilku pasażerów zostaje na ziemi, bo linie licząc, że nie wszyscy pojawią się w odpowiednim czasie stosują tzw overbooking, czyli sprzedają więcej miejsc, niż jest ich w samolocie. To jedyny sposób, aby nie wozić powietrza.
—W tym roku łączne straty linii lotniczych wyniosą co najmniej 11 mld dol— uważa Jacek Krwczyk, p. o. przewodniczącego rady nadzorczej PLL Lot. Najbardziej spadają przewozy w droższych klasach. Tylko w Europie w I kwartale 2009 zatrudnienie w lotnictwie spadło o 34 proc., dochody o 16,4 proc., łącznie z otoczeniem branży aż o 90 tys. 34 linie lotnicze zbankrutowały, albo znajdują się na krawędzi upadłości. Kolejne linie lotnicze ogłaszają kiepskie wyniki. Z najbliższego otoczenia Polski Lufthansa zapowiedziała, że jej wyniki będą gorsze od prognozowanych. Trzeci kwartał niemiecka linia zakończyła wynikiem 218 mln euro zysku operacyjnego, o 21 proc. mniej, niż rok temu. Straty będzie miał Lot, Austrian Airlines, SAS, Malev. Na niewielki wynik dodatni mają szansę Swiss i CSA.
O spowolnieniu rozwoju informuje nawet Ryanair. Mimo, że w tym roku finansowym będzie miał zysk w wysokości 200-300 mln euro, który zawdzięcza głównie trafionym transakcjom zabezpieczeniowym na zakup paliwa (tzw hedging). Wczoraj prezes Ryanair, Michael O'Leary zapowiedział, że w przyszłym roku średnie ceny biletów spadną do 30 funtów. Pieniędzy na wyrównanie obniżek Ryanair szuka gdzie indziej. Od niedawna dolicza 5 funtów przy każdej odprawie pasażerskiej. Tej kwoty, tak jak i za bagaż, czy wybór miejsca w samolocie nie ma w cenie biletu. Z tanich linii latających do Polski tylko Norwegian wozi podając całkowitą cenę.
Amerykanie tak tną koszty, że są już blisko modelu niskokosztowego. Tam płaci się za pisiłki i cały nadawany bagaż. Ostatnio United chcąc ściągnąć pieniądze z rynku zaproponował wykupienie całorocznego wykupienie kuponu na nadawany bagaż, czy British Airways, który kasuje za wybór miejsca w samolocie.