Plan dla „Nowego Opla” jest na razie tajemnicą, ale z przecieków wynika, że Amerykanie planują cięcia kosztów o 30 proc., a zatrudnienia o 10 tys. osób. To o 500 osób mniej, niż chciał niedoszły nabywca niemieckiej marki – konsorcjum Magna/Sbierbank.
Zaczęły się już pierwsze ruchy kadrowe. General Motors Europe opuszcza Carl Peter Forster, zwolennik wykupienia Opla przez Magnę, jeden z ulubionych biznesmenów kanclerz Merkel. Forster przyczynił się do powstania ostatnich hitowych modeli Opla – Insigni i kolejnych modeli Astry. Teraz obiecał tylko zająć się przekazaniem obowiązków swojemu następcy. Tymczasowym przewodniczącym rady nadzorczej GME będzie wiceprezes GM Bob Lutz. Jak podał Spiegel-Online, razem z Forsterem ma odejść prezes Opla Hans Demant. Demant może zostać w radzie nadzorczej „Nowego Opla”.
Forstera ma natomiast zastąpić Nick Reilly, wcześniej szef brytyjskiego Vauxhalla, wiceprezes GM Europe i szef GM Daewoo, odpowiadający obecnie za rozwój GM i działalność koncernu w regionie Azji i Pacyfiku. Reilly stoi za sukcesem małych koreańskich chevroletów na rynkach światowych. Wiadomo jednak, że na miejsce Forstera GM szuka teraz menedżera z Niemiec.
Z kolei Niemcy zamierzają odwołać Dirka Pfeila z funduszu zarządzającego Oplem. Pfeil wielokrotnie naraził się już politykom w Berlinie krytyką porozumienia z Magną. Jego odejścia zażądały cztery landy, gdzie Opel ma fabryki. Uznały, że źle reprezentuje ich interesy. Fundusz, do którego zostało przeniesionych 65 proc. akcji Opla, które miały być sprzedane, zostanie rozwiązany, kiedy GM spłaci kredyt pomostowy. Zdaniem prezesa koncernu Fritza Hendersona jest to kwestia dni.
Angela Merkel rozmawiała o Oplu z prezydentem Barackiem Obamą. Prezydent USA zapewnił, że decyzja GM była dla niego zaskoczeniem. Władze niemieckie po pierwszych bardzo nerwowych oświadczeniach wczoraj już wyraźnie zmieniły ton wypowiedzi i już nie mówią, że nie udzielą pomocy publicznej na dalszą restrukturyzację.