Z danych opublikowanych dziś przez Międzynarodową Radę ds. Badań Morza (ICES) wynika, że liczebność stada wschodniego dorsza wzrosła ponad trzykrotnie w porównaniu z rokiem 2006.

Na publikacje ICES co roku czekają rybacy i Komisja Europejska. To na podstawie tych danych określa się, ile ryb może zostać wyłowionych z Bałtyku w kolejnym roku.

Polskim rybakom Bruksela w latach 2005-8 ograniczała prawo do połowów dorszy, argumentując to ich niską populacją.

Limit połowu na ten rok wynosi 15,6 tys. ton dorszy. Od tej kwoty jednak Polska musi odjąć 2,4 tys. ton za to, że w 2007 r. rybacy przekroczyli limity połowów, co doprowadziło do konfliktu z Komisją Europejską. Polscy rybacy podważali wtedy dane Brukseli twierdząc, że ICES za nisko oszacowała stada dorszy.

Jak ocenia ICES, poprawa stanu populacji dorsza wynika ze sprzyjających warunków środowiskowych – duże wlewy słonej wody do Bałtyku spowodowały, że pojawiły się liczne młode pokolenia i liczebność populacji dorsza zwiększyła się. Z danych przedstawionych przez Radę wynika także, że spada liczebność bałtyckich populacji śledzia i szprota. Oznacza to w konsekwencji, że kwoty połowowe na te gatunki najprawdopodobniej zostaną zmniejszone. — Wzrost liczebności dorsza, który jest drapieżnikiem, powoduje spadek liczebności gatunków, którymi się żywi – w tym wypadku szprota i śledzia. Długoterminowe plany zarządzania połowami muszą więc brać pod uwagę nie tylko gatunek, który poławiamy, lecz także wszystkie inne gatunki żyjące na danym łowisku. — ocenia Piotr Prędki, WWF Polska.